Koniec z używaniem zwrotu „polskie obozy zagłady”, jak i jemu podobnych. Taki cel stawia się nowemu projektowi ustawy, który został przyjęty przez Radę Ministrów na posiedzeniu 16 sierpnia tego roku. Nowe prawo ma wyposażyć organy państwa w „narzędzia pozwalające prowadzić wytrwałą i konsekwentną politykę historyczną w zakresie przeciwdziałania fałszowaniu polskiej historii i ochrony dobrego imienia polskich obywateli”. Skłoniło mnie to do poświęcenia temu tematowi kilku słów. Zapraszam do krótkiej refleksji!
Ochrona dobrego imienia Polski
Kilkanaście dni temu w mediach pojawiła się informacja o projekcie ustawy przyjętym przez Radę Ministrów. Cel jest szczytny – co piszę bez wrodzonego sobie sarkazmu – i ma na celu walkę z używaniem sformułowań, które sugerowałyby udział Polski i Polaków w zbrodniach II wojny światowej. Problem nie jest błahy, bo wpadki (nietakt? Ignorancja?) zdarzają się najpotężniejszym ludziom na naszym ziemskim padole (klik).
Co i jak?
Zgodnie z projektem karane byłoby publiczne przypisywanie Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy lub inne zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne. Karane byłoby także rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni. Każdemu, kto dopuściłby się przestępstwa, groziłaby kara nawet do 3 lat pozbawienia wolności, a wyrok podawany byłby do publicznej wiadomości. Ściganie miałoby odbywać się niezależnie od tego, jakie przepisy obowiązują w miejscu popełnienia przestępstwa. Co ciekawe, projekt zakłada również, że przestępstwo będzie podstawą do pociągnięcia do odpowiedzialności na podstawie ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych za czyny zabronione pod groźbą kary (o zasadach odpowiedzialności podmiotów zbiorowych można poczytać we wpisach Oli na naszym blogu m.in tu i tu).
Szczerze powiedziawszy, mam pewne wątpliwości co projektu ustawy. Pierwsza ma aspekt praktyczny. Zastanawia mnie bowiem, jak egzekwowane będą te przepisy. Mało prawdopodobne jest, by obce państwa były skłonne do wydania swoich obywateli za czyn polegający na pomówieniu czy też znieważeniu innego kraju. Druga kwestia to taka, że już mamy przepisy, które przewidują odpowiedzialność za znieważenie Narodu Polskiego lub Rzeczpospolitej Polskiej, a mimo to brak informacji, by podejmowane były próby jego egzekwowania. Ostatnia sprawa wiąże się z tym, że jakoś nie wierzę, by wprowadzenie sankcji karnych było remedium na ignorancję (czy nawet świadome działanie konkretnych osób).
Powrót do przeszłości
Jako ciekawostkę mogę podać, iż nie jest to pierwsza próba wprowadzenia regulacji, które przewidywałyby odpowiedzialność za „pomówienie” Narodu Polskiego. Swego czasu obowiązywał w naszym kodeksie karnym art. 132a, który miał cel analogiczny do tego, jaki stawia się nowej ustawie. Został on jednak uchylony z uwagi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego (wyrok z 19 września 2008 r. K 5/07). TK jednak nie wypowiadał się merytorycznie co do samej konstytucyjności przepisu, ale technicznego aspektu jego uchwalania, który wymusił uznanie przepisu za niekonstytucyjny.