Ściąganie plików okiem prawnika

Niedawno na naszym blogu Ola pisała nieco o nielegalnym oprogramowaniu [klik]. Chciałbym ten temat nieco odświeżyć, szczególnie w kontekście popularnych ostatnio plików torrent. Jak więc wygląda kwestia ściągania plików z internetu z punktu widzenia przepisów? Zapraszam do lektury.

Plik czy program?

Podział może nie do końca zgodny z zasadami logiki (bo każdy program jest plikiem), jednak na potrzeby niniejszego wpisu pozwoliłem sobie  podzielić to co najczęściej ściągają internauci na dwie osobne kategorie: pliki (mp3, filmy itp.) oraz programy (w tym gry). Podział ten ma bowiem kolosalne znaczenie dla późniejszego ustalenia ewentualnej odpowiedzialności karnej.

Program?

Jeśli internauta pobiera z Internetu plik, który jednocześnie jest programem komputerowym, to sprawa jest dosyć prosta. Zgodnie z obowiązującymi obecnie uregulowaniami uzyskanie programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej jest przestępstwem. Jakby ktoś szukał paragrafów to odsyłam do art. 278 k.k. Na nic zdadzą się tłumaczenia, że program wykorzystywany był „na własny użytek” i „nikomu go nie udostępniono” (a dlaczego czasami takie tłumaczenia mogą mieć znaczenie napiszę później). Osobom „złapanym” na posiadaniu cudzego oprogramowania na nic zdadzą się także tłumaczenia, że program nie został ściągnięty w celu uzyskania korzyść majątkowej. Korzyścią jest bowiem już samo wejście w posiadanie oprogramowania bez konieczności uiszczania wynagrodzenia dla twórcy.

Plik?

Nieco inaczej przedstawia się sytuacja jeśli ściągnięty plik nie stanowi programu komputerowego. W art. 278 k.k., o którym wcześniej wspominałem jest bowiem mowa tylko o programie. Czy to oznacza zupełną bezkarność dla ściągających muzykę i filmy? To zależy. Zasadniczo samo pobranie pliku filmowego lub muzycznego mieści się w granicach tzw. dozwolonego użytku osobistego, a więc nie podlega odpowiedzialności karnej. Dlatego też każdy jest uprawniony do nieodpłatnego korzystania z już rozpowszechnionego utworu „na własny użytek” bez jednoczesnego „udostępniania go innym” – bez obawy o wizytę policji. Ale… (zawsze musi być bowiem jakieś ale…) zupełnie inaczej jest w kwestii torrentów.

No więc jak z tymi torrentami?

Specjaliści w Internacie podpowiadają mi, że z wymianą plików torrent jest tak, że jeśli jedna osoba pobiera plik, to jednocześnie udostępnia go innym osobom (peer-to-peer). Im takich osób jest więcej, tym szybciej przebiega proces pobierania. No i tutaj właśnie pojawia się cały problem, ponieważ aby rozpowszechniać cudzy utwór, należmy mieć zgodę jego twórcy. Bez niej osoba rozpowszechniająca dany plik łamie przepisy prawa prawa autorskiego. A skutki tego mogą być daleko idące ponieważ – wkraczamy tutaj na szerokie wody przepisów karnych w ustawie o prawie autorskim – kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Podsumowanie.

Jak sami widzicie, to co jest ściągane ma zasadnicze znaczenie dla ustalenia odpowiedzialności. Nie każde bowiem pobranie wiąże się z konsekwencjami natury karnej. Inaczej natomiast przedstawia się kwestia odpowiedzialności cywilnej, ale to już materiał na inny wpis.

UdostępnijShare on LinkedInShare on Facebook
(Visited 155 times, 1 visits today)

Autor artykułu - Adam Mura