Jeden krok w przód, trzy kroki w tył cz. III, czyli czy sąd doręcza wyrok?

Dzisiejszym wpisem wracam do tematu związanego z reformą Kodeksu postępowania karnego. Tym razem poruszę kwestię doręczania wyroków sądowych. Temat bardzo istotny, a i zmiana, jaka zaszła w przepisach w ostatnim czasie – diametralna. Oczywiście chętnych zapraszam też zapoznania się z moimi poprzednimi wpisami dotyczącymi zarówno roli stron w postępowaniu karnym (LINK), jak i prawa do milczenia (LINK).

Czy sąd doręczy mi wyrok?

Drogi Czytelniku, jeśli zainteresował Cię ten wpis, to zakładam, że byłeś lub jesteś uczestnikiem postępowania karnego i z jakichś powodów nie mogłeś uczestniczyć w kolejnych terminach rozpraw sądowych. W związku z tym zastanawiasz się pewnie, czy dowiesz się, jaki w sprawie zapadnie wyrok i czy będzie on dla Ciebie korzystny, a jeśli nie – to czy masz jeszcze szansę się od niego odwołać.

Oskarżeni w sprawach karnych zazwyczaj uczestniczą w całym postępowaniu i wiedzą, jakie zapadło w stosunku do nich rozstrzygnięcie. U pokrzywdzonych sprawa ta wygląda nieco inaczej. Zazwyczaj nie są zainteresowani samym przebiegiem postępowania, ale chcą wiedzieć, czy zapadły wyrok jest wystarczająco dotkliwy dla sprawcy oraz czy naprawi on wyrządzoną szkodę. Niezależnie jednak od tego, jaka była Wasza rola w procesie – jeśli przestaliście się interesować sprawą – to nie mam dla Was dobrych wiadomości…

Gdzie szukać odpowiedzi?

Kwestię doręczania wyroków sądowych reguluje art. 100 k.p.k. W ostatnim czasie przechodził on istotne modyfikacje. Żeby nie zanudzać, w stanie prawnym, który obowiązywał do wielkiej reformy postępowania karnego, sąd tylko w wyjątkowych wypadkach doręczał wyroki (dotyczyło to np. oskarżonego pozbawionego wolności, który nie miał obrońcy). W związku z tym ten, kto nie śledził sprawy na bieżąco (np. ze względu na brak czasu), musiał liczyć się z negatywnymi konsekwencjami. Skutki tego nieco łagodził przepis, który nakazywał informowanie o terminach rozpraw, tak więc nawet jeśli nie mieliśmy czasu uczestniczyć w rozprawach na bieżąco, to informacja o kolejnych terminach dawała nam nieco rozeznania, w jakim stopniu zaawansowania jest proces.

Po reformie, która ostatecznie weszła w życie po 1 lipca 2015 r., przepisy zmieniły się diametralnie. Sąd przestał już informować o rozprawach, zamiast tego jednak nieobecnym na ogłoszeniu zaczęto doręczać wyroki z urzędu. Oznaczało to, ze nawet jeśli nie mogliśmy aktywnie uczestniczyć w procesie, to dano nam możliwość zapoznania z treścią rozstrzygnięcia. Wpływało to też na możliwość jego zaskarżenia, ponieważ 7-dniowy termin do złożenia wniosku o uzasadnienie zaczynał biec dopiero po doręczeniu wyroku, a nie po ogłoszeniu (dla osób nieznających realiów sądowych dodam tylko, że praktycznie nie jest możliwe skuteczne zaskarżenie wyroku, jeśli nie ma się do niego uzasadnienia).

To było zbyt piękne…

O tej regulacji mam już jednak zapomnieć. W obecnym stanie prawnym mamy kombinacje wszystkich niekorzystnych regulacji, które były w poprzednich rozwiązaniach. Otóż zasadniczo sąd ani nie będzie nas zawiadamiał o terminach rozpraw, ani nie doręczy nam wyroku, jeśli byliśmy nieobecni na jego ogłoszeniu. Sami musimy więc zadbać o to, by wiedzieć, co się w sprawie dzieje i czy przypadkiem nie przepadł nam termin na apelację od niekorzystnego rozstrzygnięcia.

Szczerze powiedziawszy, nie bardzo rozumiem, dlaczego zmieniono poprzednio obowiązujący przepis. Dzisiejsze rozwiązanie odbić się może negatywnie przede wszystkim dla pokrzywdzonych, którzy podczas postępowania karnego chcą uzyskać rekompensatę za szkodę powstałą w związku z przestępstwem. Jak już wspominałem, oskarżeni zazwyczaj dużo bardziej interesują się procesem i śledzą go na bieżąco. Pokrzywdzeni z kolei rzadko udają się na salę sądową, szczególnie gdy ich wątek jest jednym z wielu wątków poruszanych w sprawie. Mogą oni nie wiedzieć np. że zapadł wyrok, w którym sąd nie orzekł obowiązku naprawienia szkody albo orzekł go w złej wysokości. Oczywiście nie pozbawia ich to możliwości dochodzenia odszkodowania na drodze cywilnej, ale to w oczywisty sposób wydłuża całe postępowanie. Taka sytuacja i tak jest jednak w miarę komfortowa, pamiętać musimy bowiem, że zdarzają się także sytuacje, gdy zapadnie wyrok uniewinniający, a wtedy brak reakcji może mieć daleko idące konsekwencje dla pokrzywdzonego.

To na razie tyle jeśli chodzi o cykl „Jeden krok w przód, trzy kroki w tył”. To oczywiście nie wszystkie zmiany jakie weszły w życie podczas ostatniej nowelizacji ale na pewno jedne z najbardziej istotnych. Kto wie, może w przyszłości coś jeszcze napiszę na ten temat…

UdostępnijShare on LinkedInShare on Facebook
(Visited 16 times, 1 visits today)

Autor artykułu - Adam Mura