Testament – co zrobić, żeby był ważny i nie wywoływał kłótni

Powiedzmy sobie szczerze – mało kto siada przy porannej kawie i myśli „o, dzisiaj napiszę sobie testament”. Ale warto! Bo życie potrafi zaskakiwać bardziej niż odcinek ulubionego serialu, a dobrze napisany testament to jak instrukcja obsługi po naszej śmierci. Dzięki niemu najbliżsi nie będą się kłócić o dom, auto czy kolekcję kapsli.

No to co, piszemy testament? Spokojnie, to wcale nie jest takie straszne ani skomplikowane jak mogłoby się wydawać. Zobacz, jak to ogarnąć.

Zrób to sam!

Dobra widomość – nie potrzebujesz notariusza, prawnika ani sądu, żeby sporządzić testament. Możesz to zrobić w domu, przy biurku, w dresie i herbatą w ręku. Musisz tylko pamiętać o kilku prostych zasadach.

(1) Forma – pisz ręcznie!

Tak, to jest ten moment, w którym musisz porzucić klawiaturę na rzecz długopisu. Testament musi być napisany własnoręcznie. Nie na komputerze, nie w Wordzie, najlepiej długopisem, na papierze. Ołówek i pióro z oczywistych względów powinniśmy wykluczyć.

A dlaczego? Bo sąd nie będzie oceniał Twojego stylu pisma, ale właśnie ten styl może potwierdzić, że to właśnie Ty ten dokument napisałeś. Także nawet jak piszesz jak kura pazurem – nie proś nikogo żeby napisał to co mu podyktujesz, a Ty się tylko podpiszesz.

(2) Podaj datę

Data nie jest obowiązkowa, ale może być bardzo przydatna. Jeśli potem znajdą się dwa testamenty – data pomoże ustalić, który jest ważniejszy. Liczy się ten nowszy. Jasne, jeśli zapisy obu dokumentów się nie wykluczają – staramy się patrzeć na nie jako całość. Ale jeśli w maju 2020 roku zostawiłeś cioci Uli samochód, a w 2021 wujkowi Staszkowi – to wujek auto dostanie.

(3) Napisz jasno, kto co dostaje

Jeśli napiszesz – „zostawiam wszystko rodzinie”, to równie dobrze testamentu pisać nie musisz. Sąd nie będzie zgadywał kogo miałeś na myśli.

Im konkretniej tym lepiej! Jeśli chcesz, żeby określona osoba dostała konkretną rzecz – napisz to. Jeśli chcesz kogoś pominąć w spadku – to też możesz to napisać (pamiętaj tylko o zachowku, który Twoi spadkobiercy może będą musieli zapłacić).

(4) Czego nie robić?

Nie chowaj testamentu w „zbyt dobrym” miejscu – po co pisać testament, skoro nikt go potem nie znajdzie? Jeśli po 20 latach nagle wypłynie jak list w butelce to raczej ciężko będzie coś z tym zrobić.

To powinna być świadoma decyzja, także – mimo, że jesteś w domu – nie pisz pod wpływem ;)

Jeśli już nie piszesz dat, to sporządzając nowy testament napisz, że poprzedni odwołujesz – ale napisz co takiego odwołujesz. Dlatego mówię – lepiej pamiętaj o dacie, będzie to łatwiejsze niż pisanie dwa razy tego samego.

(5) Gdzie przechowywać testament?

Najlepiej zostaw go u zaufanej osoby – dziecka, przyjaciela. Zrób kilka kopii i przekaż osobom zainteresowanym, wskazując gdzie znajduje się oryginał. Nie trzymaj tego w sekrecie, nie ma to większego sensu, a może potem przysporzyć wielu problemów.

Możesz również złożyć testament u notariusz (ale za opłatą) lub zarejestrować w Notarialnym Rejestrze Testamentów (NORT) – jeśli piszesz go u notariusza.

Nie trzeba być milionerem, żeby zostawić po sobie porządek. Testament to nie akt desperacji, ale dobra wola i zdrowy rozsądek. Myślenie – ach, co się będę martwił, ogarną po mojej śmierci, przecież nie będą się kłócić jest naiwne. Jeśli możesz tym sposobem oszczędzić rodzinie dramatu i wojny o zabytkową popielniczkę – to czemu nie?

Chcesz mieć 100% pewności, że Twój testament będzie ważny i nie będzie przyczyną kolejnej wojny domowej? Skonsultuj go z prawnikiem albo sporządź go u notariusza. Ale najważniejsze – just do it! Bo lepszy dobry testament dziś niż rodzinna awantura jutro.

Rozdzielność majątkowa a alimenty po rozwodzie – jak to naprawdę działa?

Wiele osób myśli, że skoro mają podpisaną intercyzę, to po rozwodzie nikt nikomu nie będzie musiał płacić. No cóż…rzeczywistość prawna bywa bardziej złożona. Rozdzielność majątkowa i alimenty to dwie zupełnie inne sprawy – warto je rozdzielić nie tylko majątkowo, ale i w głowie.

Co to właściwie ta rozdzielność?

Rozdzielność majątkowa, popularnie zwana intercyzą oznacza, że każdy z małżonków dysponuje swoim majątkiem osobistym, nie powstaje majątek wspólny. Jest to umowa między małżonkami, że każdy z nich ma swój własny majątek czyli to, co zarobi, to, co kupi albo co odziedziczy – należy tylko do niego, a nie do obojga.

Można ją zawrzeć przed ślubem lub już po jego zawarciu.

A co z alimentami?

No i tutaj pojawia nam się drugie, zupełnie niezależne zagadnienie – co z alimentami po rozwodzie, jeśli mamy podpisaną intercyzę. I tu ważna informacja – to, że mieliście rozdzielność majątkową nie oznacza, że nikt alimentów płacić nie będzie musiał. Prawo patrzy na to inaczej.

Kiedy można żądać alimentów po rozwodzie?

Zależy tak naprawdę od tego, kto był winny rozpadowi małżeństwa i jak wygląda sytuacja finansowa byłych już małżonków po rozwodzie.

OPCJA 1 – rozwód bez orzekania o winie

Jeśli dogadaliście się co do warunków rozwodu i żadne z was nie domagało się orzeczenia winy drugiego albo sąd orzekł winę obu stron, to wtedy alimenty należą się tylko temu, który popadł w niedostatek czyli nie ma środków na podstawowe potrzeby. Co do zasady takie alimenty obowiązują maksymalnie 5 lat, chyba że po tym czasie występują jakieś szczególne okoliczności (np. poważna choroba), okres ten może oczywiście zostać skrócony, jeśli np. małżonek, który te alimenty dostaje znajdzie dobrze płatną pracę.

OPCJA 2 – rozwód z winy jednej strony

Jeśli sąd uzna, że to Ty ponosisz winę za rozpad związku, a druga strona winy tej nie ponosi, to możesz domagać się alimentów nawet jeśli nie jesteś w niedostatku, o ile rozwód pogorszył Twoją sytuację materialną (np. jedno z was zarabiało 20k, drugie 3.2k, to oczywistym jest, że sytuacja tego z małżonków, który zarabia mniej będzie gorsza – z miesięcznego budżetu na poziomie 23k – spada do 3). W takiej sytuacji alimenty mogą obowiązywać…dożywotnio.

No to co z tą rozdzielnością?

Ano, nic. Rozdzielność majątkowa nie ma absolutnie żadnego wpływu na alimenty. Możecie przez całe małżeństwo mieć osobne konta, osobne zakupy i osobne kredyty, a i tak po rozwodzie jedno z was może być zobligowane do alimentowania drugiego, jeśli ten drugi nie ma z czego żyć, albo jest niewinny, a rozwód pogorszył jego sytuację.

Rozdzielność chroni tylko przed roszczeniami o majątek, nie przed obowiązkiem wsparcia po rozwodzie.

Rozdzielność majątkowa to w zasadzie dobra rzecz – daje niezależność finansową, na pewno pozwala na pewną dywersyfikację ryzyka, np. jeśli jeden z małżonków prowadzi działalność gospodarczą. Ale jeśli myślisz, że dzięki temu po rozwodzie nikt nie będzie nikomu nic musiał płacić, to możesz się zdziwić…

Kto dziedziczy kota? – czyli zwierzęta domowe a prawo spadkowe

Czy można zapisać spadek swojemu kotu? Co się dzieje z psiakiem po śmierci właściciela? I czy chomik może zostać miliarderem? Choć brzmi to jak temat rodem z komedii, wcale nie jest takie zabawne, gdy naprawdę trzeba zadecydować, co stanie się z ukochanym pupilem gdy nas zabraknie.

Z punktu widzenia prawa – kot to rzecz…ale trochę inna

Zacznijmy od nieco gorzkiej pigułki – w świetle polskiego prawa zwierzęta domowe są traktowane jak rzecz. Tak, nawet jeśli uważasz, że Twój pies ma więcej oleju w głowie niż wujek Zbyszek. OK, ustawa o ochronie zwierząt mówi, że zwierzęta to nie rzecz, ale stosuje się do niego przepisy o rzeczach – także na jedno wychodzi.

W praktyce oznacza to, że:

  • gdy ktoś umrze, jego pies, kot czy papuga wchodzą w skład spadku – tak jak telewizor, rower czy komoda,
  • jeśli nie ma testamentu – zwierzak przypada temu, kto dziedziczy majątek (np. dzieciom, współmałżonkowi),
  • jeśli spadkobierców jest kilku – mogą się…pokłócić o świnkę morską. Brzmi dziwnie? To się zdarza częściej niż myślisz.

Czy można zostawić majątek kotu? No…prawie

Być może oglądałeś film, w którym to zwierzę staje się głównym spadkobiercom, jest to motyw bardzo lubiany w kinie, zwłaszcza w Ameryce. Jedna z moich ulubionych bajek z dzieciństwa porusza właśnie ten temat – bogata starsza dama zapisuje cały swój majątek swoim kotom. Jej lokaj, który ma odziedziczyć fortunę dopiero po ich śmierci, wpada w panikę i próbuje się ich pozbyć.

Czy w świetle prawa polskiego takie coś byłoby w ogóle możliwe?

Niestety, jeśli tak myślałeś czeka Cię rozczarowanie – w Polsce kot spadkobiercą być nie może…nawet jeśli zachowuje się jak Pan domu. Zwierzę nie ma tzw. zdolności prawnej, także nie można mu zapisać mieszkania czy konta bankowego.

Ale spokojnie! Jest kilka sprytnych sposobów, żeby zadbać o pupila po swojej śmierci.

Wybierz przyszłego opiekuna i zabezpiecz go finansowo

Możesz w testamencie zapisać np. swojej siostrze kota i trochę pieniędzy na jego utrzymanie – „zapisuje mojej siostrze Kasi mojego kota Czesia oraz 15.000,00 zł na jego utrzymanie” . To nie tylko gest dobrej woli, ale praktyczne zabezpieczenie – opieka nad zwierzakiem to obowiązki i koszty.

Polecenie testamentowe – czyli: bierz psa i dbaj

Możesz też napisać testament tak, by zobowiązać spadkobiercę do opieki nad zwierzakiem – „zobowiązuje mojego syna Tadeusza do zapewnienia opieki mojemu psu Tofikowi do końca jego dni.” Brzmi poważnie i działa. Sąd może potraktować to jako formę zobowiązania.

A jak to robią za granicą?

W krajach takich jak USA czy Niemcy temat jest potraktowany znacznie poważniej. W Stanach można ustanowić tzw. pet trust – fundusz, który utrzymuje zwierzaka po śmierci właściciela, taki w sumie zwierzęcy ZUS. Niemcy natomiast pozwalają wskazać opiekuna i przeznaczyć środki finansowe tylko na potrzeby pupila.

Najbardziej znany przypadek? Kot Blackie odziedziczył prawie 7 mln funtów, bo jego właściciel wolał zostawić pieniądze na opiekę nad nim niż…rodzinie. Oczywiście pieniądze nie trafiły bezpośrednio do kota, ale do fundacji, niemniej Blackie został najbogatszym kotem na świecie i trafił nawet do…Księgi Rekordów Guinnesa.

Ale poważnie jak zadbać o swojego pupila?

  1. wybierz kogoś, kto kocha lub pokocha Twojego zwierzaka tak jak Ty. Ale (!) koniecznie uprzedź go wcześniej! Głupio, gdyby nagle okazało się, że wybrana przez Ciebie osoba ma alergię na sierść i mimo najszczerszych chęci psiakiem się nie zajmie,
  2. zapisz to w testamencie – to nie musi być akt notarialny, wystarczy napisać to ręcznie na kartce papieru, pamiętaj o podpisie!
  3. dorzuć parę złotych – mimo, że Mruczek to najlepszy kotek na świecie, to jednak został przygarnięty przez Ciebie, a nie przez ciocie Irenkę i mimo, że ciocia chętnie go przygarnie na pewno doceni chociażby drobne wsparcie finansowe.

Zwierzę nie może dziedziczyć spadku, ale możesz zadbać o jego los po swojej śmierci – jeśli o to zawczasu zadbasz. Prawo spadkowe nie mówi wprost o miłości i przywiązaniu, ale pozwala je wyrazić. Psiaki, kotki i papużki nie poradzą sobie same, a my bądźmy za nie odpowiedzialni – także po naszej śmierci.

Alienacja rodzicielska – gdy jedno z rodziców oddala dziecko od drugiego

Rozwód to trudny moment dla każdej rodziny – wydaje mi się, że ten sposób zaczynam prawie każdy swój artykuł, ale taka jest prawda. Emocje buzują, pojawia się żal, złość, czasem rozczarowanie. Niestety, w całym tym zamieszaniu rodzice często zapominają o tym, co najważniejsze – o dobru dziecka. Zamiast wspólnie je wspierać, niektórzy traktują je jak kartę przetargową lub wręcz broń w walce z drugim rodzicem. I tu właśnie zaczyna się problem alienacji rodzicielskiej.

Czym jest alienacja rodzicielska?

Alienacja rodzicielska to sytuacja, w której jeden z rodziców (najczęściej ten, z którym dziecko mieszka) utrudnia drugiemu kontakt z dzieckiem. Początkowo może to wyglądać niewinnie – przekładanie spotkań, „przypadkowe” nie przekazanie informacji, podjęcie decyzji bez konsultacji. Tak, niby przypadkiem, niespecjalnie. Ale z czasem, jeśli te działania nasilają się – mówienie o rodzicu złych rzeczy, wciąganie dzieci w sprawy dorosłych lub wzbudzanie poczucia winy, gdy dziecko chce się spotkać z drugim rodzicem – robi się niebezpiecznie, gdyż takie działanie może wyrządzić dziecku wiele szkody. Każdy maluch potrzebuje kontaktu z obojgiem rodziców.

Oczywiście, nie mówię tutaj o sytuacji, w których jedno z rodziców z różnych, obiektywnych przyczyn, rzeczywiście tego kontaktu mieć nie powinien, np. w przypadku stosowaniu przemocy względem dziecka.

Jak poznać, że to się dzieje?

Nie widujesz dziecka tak często, jak to ustaliliście. Zawsze znajduje się jakaś wymówka, żeby spotkanie się nie odbyło – a to urodziny koleżanki z klasy, nagła choroba, odwiedziny jakiegoś członka rodziny. O wszystkim zaczynasz dowiadywać się po fakcie (jeśli w ogóle zostają Ci przekazywane jakieś informacje) – szkoła, zdrowie, szczepienia – „przecież to nic takiego, o co Ci chodzi”. Dziecko nagle zmienia zachowanie względem Twojej osoby – zaczyna być chłodne, stara się trzymać dystans, nie okazuje emocji jak wcześniej. Często, wydaje się być zmieszane, skołowane. Może być też tak, że nagle Twoja 5 letnia córka zaczyna mówić rzeczy, które brzmią jakby miała lat 30.

Co na to wszystko dziecko?

Dla dziecka rozstanie rodziców to bardzo trudne doświadczenie, szczególnie jeśli nie zostało do tej sytuacji w ogóle przygotowane. Nagle, jedno z jego rodziców znika ze wspólnego miejsca zamieszkania, nie ma już jego ubrań, szczoteczki do zębów, ale co gorsza – nie ma go już dla dziecka na co dzień. Dziecko potrzebuje wtedy stabilności, miłości i poczucia, że oboje rodzice go kochają, a ich kłótnie nie mają z nim nic wspólnego.

Gdy jednak jeden z rodziców próbuje wciągnąć dziecko w konflikt, zaczyna ono czuć się rozdarte. Często nie wie, komu ufać, co myśleć, a często zaczyna bać się powiedzieć, że tęskni za drugim rodzicem…bo przecież mama/tata zaczyna się robić smutny/zły na każde wspomnienie drugiego. W skrajnych przypadkach dziecko może całkowicie odciąć się od jednego z rodziców i to wcale nie dlatego, że samo tego chce, ale dlatego, że zostało do tego „przekonane”.

Co możesz zrobić?

Wiem, że wyda się to banalne, ale…rozmawiaj. Spokojnie, ale konkretnie. Jeśli oczywiście w ogóle da się jeszcze rozmawiać z byłym partnerem – spróbuje. Jasno i konkretnie powiedz, że chcesz być obecny w życiu dziecka.

Pisz i dokumentuj – zachowuj SMSy, maile, notuj każdą próbę kontaktu, odwołane spotkanie. To może się przydać, jeśli sprawa trafi do sądu.

Nie daj się sprowokować – wiem, zalewa Cię krew, kiedy widzisz, że dziecko traktowane jak własność byłego partnera, ale nawet jeśli jesteś traktowany niesprawiedliwie – nie odpowiadaj agresją. Twój spokój, opanowanie i dojrzałość to atut, który będzie przydatny kiedy sprawa trafi pod lupę sądu albo kuratora.

Pamiętaj, że najważniejsze jest dziecko. Niech Twoje spotkania z dzieckiem, nawet jeśli rzadkie, będą spokojne, pełne ciepła i poczucia bezpieczeństwa. Nigdy, przenigdy nie mów źle o drugim rodzicu – to nic nie da, a może jedynie sprawić, że dziecko będzie czuło się jeszcze bardziej zagubione. Skup się na budowaniu więzi.

Nie musisz być sam – zwróć się o pomoc

Jeśli jesteś rodzicem, który podejrzewa, że doświadcza alienacji rodzicielskiej pamiętaj – nie jesteś sam. Istnieje wiele miejsc i instytucji, które pomagają w takich sytuacjach:

  • sąd rodzinny – możesz złożyć wniosek o uregulowanie kontaktów z dzieckiem lub egzekwowanie już istniejącego orzeczenia
  • kurator sądowy – może pomóc w nadzorowaniu kontaktów, jego obecność często ułatwia bezpieczny i spokojny kontakt z dzieckiem
  • mediator rodzinny – jeśli chcesz rozwiązać konflikt poza salą sądową, warto spróbować mediacji
  • psycholog lub psychoterapeuta rodzinny – profesjonalna pomoc psychologiczna może pomóc zarówno dziecku, jak i rodzicom,
  • ośrodki pomocy rodzinnej i poradnie rodzinne – oferują darmowe wsparcie psychologiczne i pedagogiczne, w wielu miastach działają lokalne punkty pomocy dla rodzin w kryzysie
  • organizacje pozarządowe – np. Fundacja Dziecko i Rodzina, czy Stowarzyszenie Nasze Dzieci – prowadzą poradnie, warsztaty, grupy wsparcia

Pamiętaj – masz prawo być mamą (albo tatą) a dziecko ma prawo Cię znać, kochać i spędzać z Tobą czas. Alienacja rodzicielska to problem, z którym da się walczyć, ale trzeba działać mądrze, cierpliwie i z sercem.

Rozwód i pies – kto bierze miskę, a kto legowisko?

Rozwód to stres, emocje, podział majątku, czasem łzy…ale wiecie, co potrafi wzbudzić naprawdę wielkie emocje? Kiedy dwoje ludzi w trakcie rozwodu patrzy sobie w oczy i jedno mówi: „ja zabieram Fafika”, a drugi odpowiada „po moim trupie!”.

O ile można podzielić mieszkanie, meble i łyżeczki, to co z tym, który merda ogonkiem w przedpokoju na przywitanie albo mruczy Ci na brzuchu kiedy oglądasz serial?

Zwierzak po rozwodzie – kto go „dostaje”?

Tu zaczyna robić się ciekawie. Bo chociaż pies albo kot to dla nas członkowie rodziny, w świetle prawa…są rzeczą. Tak, dobrze widzisz – rzeczą. Z wyjątkowym statusem, bo „rzeczą szczególną”, ale dalej rzeczą. Dla mnie też wydaje się to niewyobrażalne, bo mój Biszkopt rzeczą absolutnie nie jest.

To oznacza, że w sądzie zwierzak będzie traktowany na równi z autem, albo kanapą. Tyle, że z wielkimi oczami i merdającym ogonkiem.

Ale kogo wybrać??

I tu zaczyna się problem. Zwierzak nie powie, z kim chce zostać. A sąd – niestety – nie ustali opieki naprzemiennej jak przy dziecku. Nie ma u nas przepisów, które mówiłyby: „Piesek zostaje z panią, ale pan może zabierać go na weekendy i wakacje”.

Ale (!) jeśli strony się dogadają to można wszystko. Znane są przypadku, gdzie byli małżonkowie ustalają między sobą, że piesek spędza u każdego z nich po tygodniu. Albo że kotek zostaje z jednym z nich, a drugie może go odwiedzać.

Co można zrobić, żeby nie skończyło się w sądzie?

  1. dogadajcie się po ludzku – jeśli macie wspólnego zwierzaka, to najprawdopodobniej oboje go kochacie (gdyby tak nie było, nie byłoby problemu). Zamiast ciągać się po sądach usiądźcie i pogadajcie. Czasem jedno z was ma więcej czasu, drugie więcej miejsca. Zróbcie „plan opieki” – serio, to może się udać.
  2. myśl o zwierzaku, nie o sobie – zemsta przez psa? Serio, to bardzo słabe zagranie. Jeśli naprawdę zależy Ci na zwierzaku pomyśl, z kim będzie miało lepsze warunki, kto może się nim lepiej zająć, poświęcić mu więcej czasu.
  3. jeśli trzeba – napiszcie umowę – nie musi być w jakieś szczególnej formie krwią podpisana, wystarczy zwykłe porozumienie – kto ma zwierzaka, jak dzielicie koszty, czy są odwiedziny. Nawet jeśli sąd tego nie wymaga, wy będziecie mieć jasność.

A jeśli się nie dogadacie?

Wtedy niestety nie będzie innego wyjścia – trzeba będzie iść do sądu. Wtedy zwierzak będzie traktowany jak jeden ze składników majątku. Czyli jeśli został nabyty podczas małżeństwa należy do majątku wspólnego, jeśli jedno z was miało go wcześniej – zostaje z właścicielem. Sąd przyzna zwierzaka jednej stronie. Nad odwiedzinami nawet się nie pochyli.

* zdjęcie z albumu prywatnego :)

Tożsamość przed sądem – jak wygląda korekta płci w praktyce prawnej?

Może zacznijmy od początku. Korekta płci metrykalnej – bo na tym skupię się w dzisiejszym wpisie – to proces prawny, który pozwala osobom transpłciowym dostosować zapis w dokumentach do ich tożsamości płciowej. Do tej pory, aby można było zmienić płeć w dokumentach trzeba było…pozwać własnych rodziców. Bo zakładano, że skoro to oni „zgłosili” Twoją płeć przy urodzeniu, to teraz – mówiąc w skrócie – muszą się z tego wytłumaczyć. W niektórych przypadkach pozwanymi byli również małżonek i dzieci powoda.

Dlaczego piszę do tej pory? Bo dnia 4 marca 2025 roku wszystko się zmieniło! Sąd Najwyższy podjął przełomową uchwałę, która przenosi kwestię korekty płci do postępowania nieprocesowego (sygn. akt III CZP 6/24). Co prawda w dalszym ciągu niezbędne jest wszczęcie sprawy sądowej, ale wyeliminowano konieczność ciągania po sądach mamy i taty. Ale po kolei…

Krok 1: zaświadczenia medyczne

Zanim cokolwiek zrobisz, musisz odwiedzić co najmniej dwóch specjalistów – seksuologa, psychologa albo psychiatrę. Ich zadaniem jest sprawdzić, czy to co czujesz to nie jest chwilowa zachcianka, tylko rzeczywista potrzeba zmiany płci – potwierdzają istnienie tzw. dysforii płciowej. Te zaświadczenia są niezbędne, bez nich sąd w ogóle nie podejmie postępowania.

Krok 2: złożenie wniosku

Już nie pozew, a wniosek. Wniosek o sprostowanie płci składa się do sądu rejonowego właściwego dla miejsca zamieszkania. Procedura odbywa się w trybie nieprocesowym – nie mamy powoda i pozwanych, a wnioskodawcę i ewentualnych uczestników postępowania.

Wniosek może złożyć wyłącznie zainteresowana osoba, a jedynym dodatkowym uczestnikiem może być jej małżonek – jeśli wnioskodawca pozostaje w związku małżeńskim. Rodzice czy dzieci nie muszą już być angażowane w sprawę sądową.

Krok 3: orzeczenie i zmiana w dokumentach

Po wydaniu prawomocnego postanowienia o sprostowaniu aktu urodzenia, sąd przekazuje dokumenty do Urzędu Stanu Cywilnego, który nanosi odpowiednią wzmiankę w akcie urodzenia. I w zasadzie gotowe! Dostajesz nowy akt urodzenia, masz nowy numer PESEL i wymieniasz wszystkie dokumenty. Od teraz jesteś oficjalnie sobą!

Czy trzeba mieć operację?

Nie, nie trzeba. Polska nie wymaga operacji, ani żadnych zabiegów chirurgicznych. Twoje ciało = Twoja sprawa. Sąd nie patrzy co masz pod ubraniem, patrzy na papiery i Twoją tożsamość.

A co z imieniem?

Jeśli zmieniasz płeć w dokumentach, to zazwyczaj zmieniasz też imię. Możesz wybrać takie, które lepiej Cię określa. Robi się to w Urzędzie Stanu Cywilnego – po wyroku sądu.

Ile to trwa?

Trudno powiedzieć, bywa różnie. Mimo, że w teorii sprawa mogłaby wydawać się prosta – skoro już przeszło się przez szereg badań, to sam wyrok sądu powinien być tylko formalnością. Ale…teoria teorią, a praktyka – praktyką. Z uwagi na obłożenia sądów, ilość spraw, a także niedobory kadrowe sprawa może ciągnąć się naprawdę długo.

Wyjazd dziecka za granicę po rozwodzie – co musisz wiedzieć?

Rozstanie rodziców (z reguły) nie przekreśla ich wspólnej odpowiedzialności za wychowanie dziecka. Jednym z częstszych dylematów po rozwodzie jest: czy mogę zabrać dziecko za granicę bez zgody byłego partnera? A co jeśli chce się przeprowadzić z dzieckiem do innego kraju? Właśnie na te pytania postaram się dzisiaj odpowiedzieć.

Kiedy potrzebna jest zgoda drugiego rodzica?

Jeśli po rozwodzie oboje rodzice nadal mają władzę rodzicielską (a najczęściej tak właśnie jest), to przy ważnych decyzjach trzeba się porozumieć. A zagraniczny wyjazd dziecka – czy to na wakacje, czy na stałe – do takich właśnie się zalicza. Także w obu tych przypadkach zgoda jest wymagana.

A co jeśli takiej zgody nie ma?

Zdarza się, że jeden z rodziców mówi „nie”- czasem ze zwykłej złośliwości, czasem ze strachu, że dziecko nie wróci. Co wtedy? Trzeba iść do sądu. Wiem, że pewnie liczyłeś/liczyłaś na to, że po rozwodzie już więcej nie będzie trzeba przechodzić przez batalię sądową, zdarza się niestety, że nie da się tego uniknąć. Sąd rodzinny może wyrazić taką zgodę zastępczo, jeśli uzna, że taki wyjazd nie jest sprzeczny z dobrem dziecka.

A jeśli jedno z rodziców zostało władzy rodzicielskiej pozbawione?

Jeśli sąd po rozwodzie odebrał jednemu z rodziców władzę rodzicielską, to drugi rodzic sam podejmuje decyzje – również o wyjazdach zagranicznych. Sytuacja może wyglądać podobnie przy ograniczeniu władzy rodzicielskiej, kiedy to rodzic w dalszym ciągu ma prawo do współdecydowania o istotnych sprawach z życia dziecka, za jakie uważa się wyjazdy zagraniczne. Coraz częściej jednak w wyrokach spotykam się z precyzyjnym wskazaniem w jakich sprawach rodzic utrzymuje swoje uprawnienia. Jeśli w tym katalogu wyjazdów zagranicznych nie będzie – drugi rodzic decyduje sam.

A co z paszportem?

Żeby wyrobić dziecku paszport, również wymagana jest zgoda ojca i matki. Chyba że znowu – jeden z nich nie ma już władzy rodzicielskiej. I tutaj ponownie jeśli jeden z rodziców takiej zgody dać nie chce pozostaje nam tylko jedno – sąd.

Przeprowadzka dziecka za granicę

Stała zmiana miejsca zamieszkania dziecka to już poważniejsza sprawa. Jeśli oboje rodzice mają władzę rodzicielską, jeden z nich nie może po prostu spakować walizek i wyjechać za granicę (albo przynajmniej nie powinien). Czy potrzebna zatem jest zgoda rodzica? Oczywiście. A jeśli takiej zgody nie ma pozostaje ponownie – sąd, który w takiej sytuacji bierze przede wszystkim pod uwagę dobro dziecka. Sprawdzane są warunki życia w nowym miejscu, możliwości rozwoju, ale również możliwość utrzymywania kontaktów z drugim rodzicem no i to, jak ta zmiana wpłynie na dziecko.

A co jeśli rodzic wywiezie dziecko bez zgody?

Wyjazd dziecka za granicę bez zgody drugiego rodzica (jeśli była wymagana) może zostać uznany za porwanie rodzicielskie. W takiej sytuacji można:

  • zgłosić sprawę na policję
  • powiadomić prokuraturę
  • skorzystać z Konwencji Haskiej, która pomaga w odzyskaniu wywiezionego dziecka

Wyjazd zagraniczny dziecka co do zasady wymaga zgody obojga rodziców, nawet – mogłoby się wydawać – zwykłe wakacje to „ważna sprawa”. Jeśli jeden z rodziców nie wyraża takiej zgody nie pozostaje Ci nic innego jak zwrócić się o zgodę zastępczą do sądu. Tak wiem, kusząca wydaje się myśl „ach, pojadę, przecież wrócę, co takiego może się wydarzyć”…ano, może…zgłoszenia o porwania rodzicielskie, na policję, do sądu…zaufaj mi, lepiej nie kombinować i wszystko załatwić legalnie – dla spokoju własnego i dziecka.

Miłość, ślub i…anuluj! czyli jak (i kiedy) można unieważnić małżeństwo

Wyobraź sobie, że bierzesz ślub – sukienka, garnitur, orkiestra – wszystko się zgadza…a potem…a potem okazuje się, że ten ślub w ogóle nie powinien mieć miejsca. I nie, nie dlatego, że teściowa okazała się potworem z bagien albo partner chrapie jak niedźwiedź. Chodzi mi o konkretne przesłanki prawne, które sprawiają, że małżeństwo od samego początku było „nie halo”.

W polski prawie istnieje instytucja unieważnienia małżeństwa, a sam kodeks wskazuje ściśle określone przypadki kiedy może to nastąpić. No to kiedy można unieważnić małżeństwo?

Małżonkowie są bliską rodziną

Jeśli po ślubie nagle uznajecie, że wasze nosy są coś do siebie za bardzo podobne, a po głębszej analizie odkrywanie, że macie wspólną babcię – no cóż, coś tu zdecydowanie poszło nie tak. Małżeństwo między krewnymi w linii prostej (rodzic-dziecko, dziadek – wnuczka itp. zasadniczo wiecie w czym rzecz) czy między rodzeństwem, jest po prostu nieważne z mocy prawa. I nie pomoże tu nawet miłość wyjęta rodem z telenoweli. Tak na marginesie – prawnie małżeństwo z kuzynem jest już ok.

Małżonek był już żonaty/żonata

Poligamia może i ma się dobrze w pewnych kręgach kulturowych, ale zdecydowanie nie u nas. Jeśli twoja druga połówka pozostaje w związku małżeńskim, to takiego związku z tobą zawrzeć nie może. A jeśli by do tego jednak doszło – to drugie małżeństwo jest nieważne. Może zabrzmi to nieprawdopodobnie, ale takie sytuacje naprawdę się zdarzają, w szczególności wśród osób wykonujących zawody związane z częstym podróżowaniem…kobieta w każdym porcie to nie tylko miejska legenda.

Małżonek był ubezwłasnowolniony całkowicie

Jeśli ktoś był pozbawiony zdolności do czynności prawnych (czyli np. ubezwłasnowolniony przez sąd) to tutaj również nawet chęć szczera nie wystarczy. Taki ślub jest do unieważnienia.

Małżeństwo zawarte pod przymusem

Biorąc pod uwagę, że nie da się w tym kraju zawrzeć związku małżeńskiego z dnia na dzień wydaje się to mało prawdopodobne, żeby kogoś do powiedzenia „tak” zmusić, a jednak – zdarzają się takie przypadki. Jeśli ktoś zmusił Cię do małżeństwa – czy to szantażem, groźbą, czy z bronią w ręku – można to naprawić. Wystarczy udowodnić, że wola nie była swobodna, a sąd może taki ślub unieważnić.

Błąd co do tożsamości osoby

Jeśli myślisz, że wychodzisz za Krzysztofa, a to był jego bliźniak Kamil – ups, mamy problem. A tak poważnie, nie jestem w stanie powiedzieć ile razy przychodzili do mnie młodzi małżonkowie, który nagle po ślubie dowiadywali się, że poślubiona przez nich osoba jest nie do końca tym, za kogo się podaje. Najbardziej ekstremalna sytuacja, z jaką się spotkałam dotyczyła sytuacji dziewczyny, która po ślubie dowiedziała się, że mąż okłamał ją w zasadzie co do wszystkiego – wykształcenia, zatrudnienia, posiadanego prawa jazdy, a nawet…wieku. Nie, nie pytajcie mnie jak to możliwe, że nigdy nie spojrzała na jego dowód. I czasem (nie zawsze) w takich sytuacjach jest pewne rozwiązanie – unieważnienie.

Choroba psychiczna lub inna przeszkoda zdrowotna

Jeśli małżonek w chwili ślubu był chory psychicznie (ale tak naprawdę, chory, nie chodzi tylko o twoje wewnętrzne przekonanie, że ta osoba jest walnięta) albo cierpiała na inne zaburzenie, które uniemożliwiały świadome wyrażenie woli, a Ty o tym nie wiedziałeś – możesz unieważnić małżeństwo.

Czym różni się unieważnienie od rozwodu?

rozwód = było dobrze, ale się skończyło

unieważnienie = w ogóle nie powinno się wydarzyć

W przypadku unieważnienia traktujemy małżeństwo jako niebyłe. Sąd stwierdza, że od początku było ono wadliwe, nie powinno było do niego dojść. Kiedy ktoś później zapyta Cię, czy byłeś kiedyś żonaty – odpowiadasz nie.

Ale najważniejsze – czy są na to terminy?

Owszem! niektóre powody można zgłosić tylko przez 6 miesięcy od czasy ustania przyczyny (błąd, przymus). Inne – jak bigamia czy pokrewieństwo – można zgłosić nawet po latach.

A co z dziećmi? Majątkiem?

Spokojnie, unieważnienie małżeństwa nie czyni z automatu dzieci „nieślubnymi” (prawo jasno to reguluje), a kwestia podziału majątku rozpatrywana jest podobnie jak przy rozwodzie – istniała wspólność, trzeba ją rozliczyć.

Unieważnienie małżeństwa to nie jest „lepszy” rozwód – to środek wyjątkowy, stosowany w konkretnych przypadkach, kiedy naprawdę coś poszło bardzo nie tak. Jest to sposób aby uporządkować sytuację, która od początku była…hmmm…no cóż, nieprawidłowa. Więc jeśli czujesz, że Twój ślub to była bardziej pomyłka niż romantyczna decyzja – może warto skonsultować się z prawnikiem. Może zamiast rozwodu, możliwe będzie kliknięcie „anuluj”.

Pierwsza rozprawa rozwodowa – jak nie dać plamy przed sądem

Rozprawa, dla kogoś kto nigdy nie był w sądzie to jak pierwszy dzień w nowej pracy – niby wiesz jak to wygląda, ale stresujesz się, nie do końca wiesz co robić i masz nadzieję, że nikt nie zauważy, że bardzo panikujesz i nie masz tak naprawdę pojęcia co robić. A jeśli do tego jest to TWOJA rozprawa rozwodowa to emocje sięgają zenitu.

Ubierz się jak człowiek – dres zostaw w szafie

Ok, sąd to nie miejsce na rewię mody, ale przyjście w powyciąganym dresie, albo w koszulce z napisem „Nie mów do mnie teraz: może zrobić nienajlepsze wrażenie. Najlepiej celować w styl „elegancko, ale bez przesady” – koszula i marynarka tak, ale frak i suknia balowa – niekoniecznie. Najważniejsza zasada – schludnie i z szacunkiem.

Pamiętaj, kto tu rządzi – na pewno nie Ty 

Gospodarzem tego eventu jest Sędzia i jak każdemu gospodarzowi należy się szacunek. Trzymaj się kilku prostych zasad:

  • punktualność – tak, w sądach często dochodzi do opóźnień, zasada jest jednak prosta – sąd może się spóźnić, Ty – nie,
  • do sędziego zawsze zwracamy się „Wysoki Sądzie” – nie ma znaczenia, że za stołem siedzi facet 1.20 m w kapeluszu, nie mówimy do niego „proszę pan”, nawet na „panie sędzio” czasem pojawia się grymas na twarzy,
  • nie odzywaj się nie pytany, nie przerywaj – nawet jeśli druga strona albo świadek gadają głupoty,
  • nie zamęczaj, nie przeciągaj, mów rzeczowo i na temat – po pierwsze nie zmęczysz słuchacza, po drugie…

…nie wchodź w „drama mode” i rejestry w ultradźwiękach

Tak, rozwody bywają, ba są emocjonalne. Nie da się tego uniknąć, w końcu to sprawa dotycząca Twojego życia. Ale to nie jest ten czas, żeby obrzucać współmałżonka obelgami, wchodzić na rejestry słyszalne tylko dla nietoperzy, czy rzucanie przedmiotami i plucie (tak, zdarzyło mi się nawet, że w takiej sytuacji dostałam rykoszetem od plującej byłej małżonki in spe…). Spokojna, rzeczowa postawa to klucz do sukcesu. Uwierz mi, sędziowie słyszeli i widzieli już wszystko – naprawdę nie ma potrzeby podkręcania tego dramatu.

1 z 10, czyli jakie pytania padną i czy dotrwam do kolejnej rundy

Fakt – nie ma dwóch takich samych rozwodów (no ok, może to nie do końca prawda, bo zdarzyło mi się dwukrotnie rozwodzić tą samą parę, ale powiedzmy sobie szczerze jest to wyjątkowa sytuacja), ale niezależnie od sytuacji mamy początkowy pakiet pytań „na start”.

Tak zwana runda wstępna, czyli kim jesteś, ile masz lat, gdzie mieszkasz – trochę jak na pierwszej randce, sąd chce dowiedzieć się kilku podstawowych informacji o Tobie, pamiętaj (!) musisz mieć ze sobą dokument tożsamości ze zdjęciem.

Po wymianie uprzejmości przechodzimy do głównego punktu programu, tj. małżeństwa i przyczyn jego rozpadu. To trochę jak na egzaminie – najpierw losujesz podstawowym zestaw pytań, a jeśli sędzia uzna, że może jednak powiedziałeś za mało, warto dodać kilka pytań uzupełniających. Przykładowo:

1) pakiet standard – od jak dawna pozostajecie w związku małżeńskim? jak układało się pożycie? co się stało, że się…? – tutaj rada, nie zaczynaj od Mieszka I i nie opisuj ze szczegółami, jak to na placu zabaw w I klasie podstawówki wasze oczy się spotkały, wiedziałem, że to jest to…mów zwięźle, krótko nie rozwlekaj „jesteśmy razem od x lat, ślub był xxx, na początku było dobrze, ale mniej więcej x czasu temu zaczęło się psuć” – to naprawdę wystarczy,

2) pakiet z dziećmi – m.in. czy posiadają Państwo dzieci? w jakim wieku? czy pogodziły się z rozstaniem? jak z opieką? wiadomo, pytań będzie znacznie więcej i będą dotyczyć opieki, kosztów utrzymania, a w zależności od okoliczności – uregulowania kontaktów

3) pakiet emocjonalny/prywatny – niestety, sąd będzie również dopytywał o wasze życie prywatne, nie zdziw się jeśli padnie pytanie o termin ostatniego wspólnego pożycia, zawsze, ale to zawsze pada pytanie „czy kocha Pan/Pani swojego męża” i czy widzisz szanse pojednania (biorąc pod uwagę, że jest to sprawa o rozwód, a nie separację to mogłoby się wydawać, że odpowiedź jest oczywista)

I jeśli jesteście dogadania – na tym w zasadzie może się skończyć. Jeżeli natomiast w tle pojawia się kwestia winy…oj, szykuj się na pytania rodem z „Wielkiej gry”, gdzie nawet największe umysły wymiękają…taki pakiet all inclusive, gdzie już nie ma żadnych świętości i tematów tabu.

Jeśli masz prawnika, to pozwól mu robić swoje

Twój prawnik to jak lekarz w trakcie operacji – lepiej mnie nie wyrywać skalpela z ręki. Jeśli mówi Ci, że masz siedzieć cicho – milcz. Jeśli mówi, że masz mówić – też słuchaj. A jeśli nie masz prawnika, to po prostu trzymaj się reguły „mniej znaczy więcej”. Czasem lepiej nie powiedzieć nic, niż palnąć coś głupiego.

Nie licz na to, że wszystko skończy się w 15 minut

Niektóre rozwody to szybka piłka, inne przypominają drogę Froda do Góry Przeznaczenia. Możesz mieć szczęście i wyjść z sali sądowej po 30 min z cieplutkim orzeczeniem w ręku, ale możesz też usłyszeć magiczne słowa „odraczamy rozprawę” i wtedy…będziecie musieli się spotkać ponownie.

Pierwsza rozprawa rozwodowa to nie koniec świata. Trzymaj fason, nie przesadzaj z emocjami i pamiętaj – po wszystkim możesz iść na kawkę, albo…coś mocniejszego. Przede wszystkim nie bój się sędziów, oni naprawdę nie biją. Ale to też są ludzie, więc postaraj się ich nie wkurzyć, bo chociaż nie powinno, może to się odwrócić przeciwko Tobie.

Rozwód z narcyzem – jak chronić dzieci

Jak już pisałam w poprzednim wpisie rozwód z narcyzem to nie lada wyzwanie, a gdy w grę wchodzą dzieci – sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana. Narcyz nie będzie się wahał nawet przez chwilę, będzie manipulował emocjami i wykorzystywał najmłodszych do swoich celów. Poniżej postaram się podać kilka wskazówek, które mogą pomóc Ci lepiej ochronić swoje dzieci.

Dbaj o jasną i spokojną komunikację

Nawet jeśli do końca tego nie rozumieją, dzieci bardzo szybko wyczuwają napięcie między rodzicami. Twoje zachowanie, towarzyszące temu emocje są dla nich pewnego rodzaju wzorem, dlatego bardzo ważne jest, aby niezależnie od okoliczności zachować spokój. Unikaj dram, staraj się gasić każdą kłótnię, która mogłaby się toczyć na oczach dzieci. Odpowiadaj krótko, rzeczowo i tylko wtedy, gdy to konieczne.

Dokumentuj wszystko

Pisząc wszystko, mam na myśli dosłownie wszystko. Z narcyzem lepiej nie ufać na słowo – gromadzenie dowodów może pomóc w sądzie.

  • zapisuj, zapisuj, zapisuj – każdy incydent, manipulację, agresywne czy niewłaściwe zachowanie drugiej strony, pamiętaj, żeby zapisać datę, miejsce i szczegóły zdarzenia,
  • przechowuj wiadomości – SMS, e – mail, nagrania głosowe mogą stanowić dowód w sprawie, pamiętaj, żeby przechowywać je na więcej niż jednym dysku, telefon zawsze można zgubić, a jeśli na nim zapisana była cała historia związku to może być spory problem,
  • świadkowie – jeśli zauważasz, że dzieci po kontakcie z narcyzem stają się lękliwe, agresywne lub zamknięte w sobie, na pewno nie jesteś jedyna, postaraj się rozmawiać z osobami, które również mają kontakt z dziećmi, nauczyciel, opiekunka, czy psycholog mogą stanowić bardzo cenne źródło informacji.

Unikaj alienacji rodzicielskiej

Tak, wiem. Może to być bardzo trudne. Przede wszystkim chcesz chronić swoje dziecko, ale w pewnych sytuacjach lepiej powiedzieć mniej, niż za dużo. Unikaj mówienia źle o drugim rodzicu – sądy naprawdę zwracają na uwagę.

Mów dziecku prawdę, ale w sposób dostosowany do jego wieku („Tata/mama czasem mówi przykre rzeczy, które nie są prawdziwe, ale to nie twoja wina”), ucz dziecko rozpoznawania manipulacji („jeśli ktoś mówi, że nie możesz kochać mamy/taty, to to nie jest w porządku”). Wzmacniaj w dziecku poczucie własnej wartości, tak aby nie czuło się odpowiedzialne za to co się dzieje.

Ustal jasne zasady opieki i kontaktów z dziećmi. Domagaj się precyzyjnego harmonogramy – konkretne dni i godziny. Tak jak wyżej – czy to w ustaleniach między wami, czy w postanowieniu sądu. Wszystko na PIŚMIE. Ogranicz bezpośredni kontakt, komunikuj się głównie przez maile albo SMS.

Wniosek o zabezpieczenie

Jeśli mimo starań widzisz, że kontakt z drugim rodzicem działa destrukcyjnie na dziecko nie możesz pozostać obojętnym. Starałeś się, dałeś szansę, miałeś nadzieję, że były partner się opamięta, ale nic to nie dało? Sądownie masz możliwość uregulowania wielu kwestii, co znacznie może pomóc.

  • ogranicz kontakty dziecka z narcyzem – z postanowieniem sądu już nie tak łatwo będzie łamać ustalenia,
  • spotkania z dzieckiem mogą odbywać się pod nadzorem, np. w obecności kuratora – osoba trzecia będzie na pewno działała jak hamulec przynajmniej dla niektórych zachowań narcyza,
  • wnieś o skierowanie drugiego rodzica na terapię – tak, masz taką możliwość, czy terapia coś da? ciężko powiedzieć, ale jak nie spróbujesz to się nie przekonasz,
  • a w ostateczności – możesz wnosić o pozbawienia rodzica prawa do podejmowania decyzji w sprawach dziecka, a nawet zakaz jakichkolwiek kontaktów.

Ustal stabilną rutynę

Dzieci potrzebują poczucia stabilności i to nie tylko w trakcie sprawy rozwodowej. Regularny plan dnia, ustalone godziny poszczególnych czynności pomogą im poczuć, że mimo zmian są obszary, w których nic się nie zmienia. Jeśli waszym rytuałem przed snem było czytanie książeczki przed snem, co by się nie działo, nie rezygnuj z tego.

Zadbaj o siebie

Znasz powiedzenie „szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko”? W tej sytuacji „spokojny rodzic to spokojne dziecko”. Zadbaj o siebie. Dobry psycholog lub terapeuta rodzinny pomoże Ci nie tylko uporządkować własne emocje, ale też nauczy jak rozmawiać z dzieckiem o trudnych sprawach.

Ważne będzie również wsparcie prawne – dokumentowanie zachowań narcyza może okazać się kluczowe w sądzie, a prawnik dokładnie pokieruje Cię co powinieneś robić, zwłaszcza jeśli w grę wchodzić będą kwestie związane z opieką i ustalaniem kontaktów z dziećmi.

Zadbaj o dziecko

Dzieci często nie rozumieją manipulacji, jakich dopuszcza się rodzic, ale mogą czuć się zdezorientowane, przestraszone, ale co najgorsze mogą powielać toksyczne zachowania narcyza. Terapia może pomóc dziecku przepracować trudne emocje, wzmocnić poczucie bezpieczeństwa, a także – w niektórych przypadkach – uzbroić dziecko w mechanizmy pozwalające uchronić je przed manipulacją.

Szukaj psychologa dziecięcego, który ma doświadczenie w pracy z rodzinami w kryzysie. Psycholog może być cennym świadkiem w sądzie, potwierdzającym negatywny wpływ narcystycznego rodzica.

Ochrona dziecka w sprawie rozwodowej przeciwko narcyzowi wymaga strategii, cierpliwości i konsekwencji w działaniu. Nie ukrywam, że potrzeba również bardzo dużo siły i determinacji. Kluczowe jest dokumentowanie zachowań rodzica, zapewnienie dziecku psychologicznego wsparcia i unikania konfliktów na oczach dziecka. Jeśli sytuacja jest poważna – nie wahaj się – sięgaj do rozwiązań prawnych. Pamiętaj, że dobro dzieci jest najważniejsze.