Wpadka TVP Info, czyli kilka słów o nagrywaniu

Ostatni mój wpis dotyczył głośnego procesu Ewy Tylman. Wspomniałem w nim o wpadce TVP związanej z publikacją wrażliwych danych ujawnionych podczas posiedzenia sądowego. W związku z tym postanowiłem nieco rozwinąć temat możliwości transmitowania przebiegu rozprawy sądowej. Zapraszam do czytania.

Czy każdy może wejść?

Proces karny rządzi się swoimi prawami. Dzieli się on na dwa główne etapy. Pierwszy z nich to postępowanie przygotowawcze, które jest tajne; drugi – postępowanie sądowe, które zasadniczo jest etapem jawnym. Oznacza to, że praktycznie każdy może wejść na salę rozpraw i obserwować, co się dzieje na rozprawie – o ile jest on osobą pełnoletnią, nieuzbrojoną oraz nie jest w stanie, który nie licuje z powagą sądu. Oczywiście od reguły są wyjątki. I tak jawność rozprawy może zostać wyłączona np. ze względu na konieczność ochrony spokoju społecznego czy też interesu prywatnego. Wtedy dostęp do sali rozpraw podlega już znacznym ograniczeniom.

Dziennikarz też człowiek

Skoro praktycznie każdy może wejść na salę rozpraw, to oczywistym jest, że również i dziennikarzom nie wolno odmówić tego prawa. Nie oznacza to jednak automatycznie możliwości nagrywania rozprawy, ponieważ czym innym jest jawność rozprawy, rozumiana jako uprawnienie do obserwowania procesu, a czym innym możliwość utrwalania jej przebiegu. Niemniej jednak, jeśli rozprawa nie jest utajniona, to każdy dziennikarz może wejść na salę sądową, by później zdać relację z tego, co się dzieje w sprawie.

To kiedy można nagrywać?

Ano wtedy kiedy sąd na to zezwoli. Do niedawna decyzja sądu była uzależniona od spełnienia kilku przesłanek. Dzisiaj już ich nie ma i właściwie ciężko jest jednoznacznie stwierdzić, czy w obecnym stanie prawnym sąd może arbitralnie podjąć decyzję o zakazie nagrywania. Wydaje się, że tak, skoro przepis stanowi, że „sąd zezwala przedstawicielom środków masowego przekazu na nagrywanie rozprawy”, pomimo tego, że zgodnie z założeniami nowelizacji – dowolność w tym zakresie miała być ukrócona. Zezwolenie na nagrywanie to jednak dopiero początek. Dziennikarze muszą bowiem pamiętać, ze sąd nawet mimo zgody na nagrywanie, może przedstawicielom środków masowego przekazu narzucić pewne ograniczenia w zakresie relacji. Ograniczenia te mogą być różne, od technicznych począwszy (np. gdzie ustawić kamerę, żeby nie przeszkadzała) po dotyczące bardzo istotnych kwestii (np. zakazujące publikacji określonych danych czy też nawet fragmentów procesu). Tak też stało się w trakcie procesu Adama Z., gdzie sąd zezwolił na nagrywanie rozprawy, zakazując jednocześnie jej bieżącego relacjonowania. Na kodeksie postępowania karnego nie kończą się jednak obostrzenia w pracy dziennikarzy relacjonujących rozprawy sądowe. Muszą oni pamiętać jeszcze o przepisach prawa prasowego, które np. zakazują ujawniania danych osobowych świadków i pokrzywdzonych.

Co więc poszło nie tak?

Otóż to, że dziennikarze TVP retransmitujący przebieg rozprawy nie zdążyli „wypikać” informacji o charakterze wrażliwym. Ci, którzy na bieżąco oglądali proces, mogli się dowiedzieć, jak nazywali się policjanci uczestniczący w postępowaniu przygotowawczym czy też jak nazywają się członkowie rodziny Adama Z., a nawet jego partner. Ewidentnie doszło zatem do złamania przepisów i na nic zdadzą się tutaj próby tłumaczenia zaprezentowanego przez szefa serwisu TVP, który zarzucił sądowi, że ten był zbyt wylewny w wymienianiu nazwisk. Podstawowym obowiązkiem sądu jest prowadzić rozprawę, i to dziennikarze jako goście muszą się dostosować do tego jak proceduje sąd.

Co teraz?

No cóż. Poszkodowani działaniem TVP mogą wszcząć postępowania sądowe związane z naruszeniem przepisów prawa prasowego oraz przepisów dotyczących ochrony dóbr osobistych i danych osobowych. Czy ktoś się na to zdecyduje, to już inna sprawa ale szansa na wygraną byłaby spora.

UdostępnijShare on LinkedInShare on Facebook
(Visited 62 times, 1 visits today)

Autor artykułu - Adam Mura