Pierwsza rozprawa rozwodowa – jak nie dać plamy przed sądem

Rozprawa, dla kogoś kto nigdy nie był w sądzie to jak pierwszy dzień w nowej pracy – niby wiesz jak to wygląda, ale stresujesz się, nie do końca wiesz co robić i masz nadzieję, że nikt nie zauważy, że bardzo panikujesz i nie masz tak naprawdę pojęcia co robić. A jeśli do tego jest to TWOJA rozprawa rozwodowa to emocje sięgają zenitu.

Ubierz się jak człowiek – dres zostaw w szafie

Ok, sąd to nie miejsce na rewię mody, ale przyjście w powyciąganym dresie, albo w koszulce z napisem „Nie mów do mnie teraz: może zrobić nienajlepsze wrażenie. Najlepiej celować w styl „elegancko, ale bez przesady” – koszula i marynarka tak, ale frak i suknia balowa – niekoniecznie. Najważniejsza zasada – schludnie i z szacunkiem.

Pamiętaj, kto tu rządzi – na pewno nie Ty 

Gospodarzem tego eventu jest Sędzia i jak każdemu gospodarzowi należy się szacunek. Trzymaj się kilku prostych zasad:

  • punktualność – tak, w sądach często dochodzi do opóźnień, zasada jest jednak prosta – sąd może się spóźnić, Ty – nie,
  • do sędziego zawsze zwracamy się „Wysoki Sądzie” – nie ma znaczenia, że za stołem siedzi facet 1.20 m w kapeluszu, nie mówimy do niego „proszę pan”, nawet na „panie sędzio” czasem pojawia się grymas na twarzy,
  • nie odzywaj się nie pytany, nie przerywaj – nawet jeśli druga strona albo świadek gadają głupoty,
  • nie zamęczaj, nie przeciągaj, mów rzeczowo i na temat – po pierwsze nie zmęczysz słuchacza, po drugie…

…nie wchodź w „drama mode” i rejestry w ultradźwiękach

Tak, rozwody bywają, ba są emocjonalne. Nie da się tego uniknąć, w końcu to sprawa dotycząca Twojego życia. Ale to nie jest ten czas, żeby obrzucać współmałżonka obelgami, wchodzić na rejestry słyszalne tylko dla nietoperzy, czy rzucanie przedmiotami i plucie (tak, zdarzyło mi się nawet, że w takiej sytuacji dostałam rykoszetem od plującej byłej małżonki in spe…). Spokojna, rzeczowa postawa to klucz do sukcesu. Uwierz mi, sędziowie słyszeli i widzieli już wszystko – naprawdę nie ma potrzeby podkręcania tego dramatu.

1 z 10, czyli jakie pytania padną i czy dotrwam do kolejnej rundy

Fakt – nie ma dwóch takich samych rozwodów (no ok, może to nie do końca prawda, bo zdarzyło mi się dwukrotnie rozwodzić tą samą parę, ale powiedzmy sobie szczerze jest to wyjątkowa sytuacja), ale niezależnie od sytuacji mamy początkowy pakiet pytań „na start”.

Tak zwana runda wstępna, czyli kim jesteś, ile masz lat, gdzie mieszkasz – trochę jak na pierwszej randce, sąd chce dowiedzieć się kilku podstawowych informacji o Tobie, pamiętaj (!) musisz mieć ze sobą dokument tożsamości ze zdjęciem.

Po wymianie uprzejmości przechodzimy do głównego punktu programu, tj. małżeństwa i przyczyn jego rozpadu. To trochę jak na egzaminie – najpierw losujesz podstawowym zestaw pytań, a jeśli sędzia uzna, że może jednak powiedziałeś za mało, warto dodać kilka pytań uzupełniających. Przykładowo:

1) pakiet standard – od jak dawna pozostajecie w związku małżeńskim? jak układało się pożycie? co się stało, że się…? – tutaj rada, nie zaczynaj od Mieszka I i nie opisuj ze szczegółami, jak to na placu zabaw w I klasie podstawówki wasze oczy się spotkały, wiedziałem, że to jest to…mów zwięźle, krótko nie rozwlekaj „jesteśmy razem od x lat, ślub był xxx, na początku było dobrze, ale mniej więcej x czasu temu zaczęło się psuć” – to naprawdę wystarczy,

2) pakiet z dziećmi – m.in. czy posiadają Państwo dzieci? w jakim wieku? czy pogodziły się z rozstaniem? jak z opieką? wiadomo, pytań będzie znacznie więcej i będą dotyczyć opieki, kosztów utrzymania, a w zależności od okoliczności – uregulowania kontaktów

3) pakiet emocjonalny/prywatny – niestety, sąd będzie również dopytywał o wasze życie prywatne, nie zdziw się jeśli padnie pytanie o termin ostatniego wspólnego pożycia, zawsze, ale to zawsze pada pytanie „czy kocha Pan/Pani swojego męża” i czy widzisz szanse pojednania (biorąc pod uwagę, że jest to sprawa o rozwód, a nie separację to mogłoby się wydawać, że odpowiedź jest oczywista)

I jeśli jesteście dogadania – na tym w zasadzie może się skończyć. Jeżeli natomiast w tle pojawia się kwestia winy…oj, szykuj się na pytania rodem z „Wielkiej gry”, gdzie nawet największe umysły wymiękają…taki pakiet all inclusive, gdzie już nie ma żadnych świętości i tematów tabu.

Jeśli masz prawnika, to pozwól mu robić swoje

Twój prawnik to jak lekarz w trakcie operacji – lepiej mnie nie wyrywać skalpela z ręki. Jeśli mówi Ci, że masz siedzieć cicho – milcz. Jeśli mówi, że masz mówić – też słuchaj. A jeśli nie masz prawnika, to po prostu trzymaj się reguły „mniej znaczy więcej”. Czasem lepiej nie powiedzieć nic, niż palnąć coś głupiego.

Nie licz na to, że wszystko skończy się w 15 minut

Niektóre rozwody to szybka piłka, inne przypominają drogę Froda do Góry Przeznaczenia. Możesz mieć szczęście i wyjść z sali sądowej po 30 min z cieplutkim orzeczeniem w ręku, ale możesz też usłyszeć magiczne słowa „odraczamy rozprawę” i wtedy…będziecie musieli się spotkać ponownie.

Pierwsza rozprawa rozwodowa to nie koniec świata. Trzymaj fason, nie przesadzaj z emocjami i pamiętaj – po wszystkim możesz iść na kawkę, albo…coś mocniejszego. Przede wszystkim nie bój się sędziów, oni naprawdę nie biją. Ale to też są ludzie, więc postaraj się ich nie wkurzyć, bo chociaż nie powinno, może to się odwrócić przeciwko Tobie.

Rozwód z narcyzem – jak chronić dzieci

Jak już pisałam w poprzednim wpisie rozwód z narcyzem to nie lada wyzwanie, a gdy w grę wchodzą dzieci – sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana. Narcyz nie będzie się wahał nawet przez chwilę, będzie manipulował emocjami i wykorzystywał najmłodszych do swoich celów. Poniżej postaram się podać kilka wskazówek, które mogą pomóc Ci lepiej ochronić swoje dzieci.

Dbaj o jasną i spokojną komunikację

Nawet jeśli do końca tego nie rozumieją, dzieci bardzo szybko wyczuwają napięcie między rodzicami. Twoje zachowanie, towarzyszące temu emocje są dla nich pewnego rodzaju wzorem, dlatego bardzo ważne jest, aby niezależnie od okoliczności zachować spokój. Unikaj dram, staraj się gasić każdą kłótnię, która mogłaby się toczyć na oczach dzieci. Odpowiadaj krótko, rzeczowo i tylko wtedy, gdy to konieczne.

Dokumentuj wszystko

Pisząc wszystko, mam na myśli dosłownie wszystko. Z narcyzem lepiej nie ufać na słowo – gromadzenie dowodów może pomóc w sądzie.

  • zapisuj, zapisuj, zapisuj – każdy incydent, manipulację, agresywne czy niewłaściwe zachowanie drugiej strony, pamiętaj, żeby zapisać datę, miejsce i szczegóły zdarzenia,
  • przechowuj wiadomości – SMS, e – mail, nagrania głosowe mogą stanowić dowód w sprawie, pamiętaj, żeby przechowywać je na więcej niż jednym dysku, telefon zawsze można zgubić, a jeśli na nim zapisana była cała historia związku to może być spory problem,
  • świadkowie – jeśli zauważasz, że dzieci po kontakcie z narcyzem stają się lękliwe, agresywne lub zamknięte w sobie, na pewno nie jesteś jedyna, postaraj się rozmawiać z osobami, które również mają kontakt z dziećmi, nauczyciel, opiekunka, czy psycholog mogą stanowić bardzo cenne źródło informacji.

Unikaj alienacji rodzicielskiej

Tak, wiem. Może to być bardzo trudne. Przede wszystkim chcesz chronić swoje dziecko, ale w pewnych sytuacjach lepiej powiedzieć mniej, niż za dużo. Unikaj mówienia źle o drugim rodzicu – sądy naprawdę zwracają na uwagę.

Mów dziecku prawdę, ale w sposób dostosowany do jego wieku („Tata/mama czasem mówi przykre rzeczy, które nie są prawdziwe, ale to nie twoja wina”), ucz dziecko rozpoznawania manipulacji („jeśli ktoś mówi, że nie możesz kochać mamy/taty, to to nie jest w porządku”). Wzmacniaj w dziecku poczucie własnej wartości, tak aby nie czuło się odpowiedzialne za to co się dzieje.

Ustal jasne zasady opieki i kontaktów z dziećmi. Domagaj się precyzyjnego harmonogramy – konkretne dni i godziny. Tak jak wyżej – czy to w ustaleniach między wami, czy w postanowieniu sądu. Wszystko na PIŚMIE. Ogranicz bezpośredni kontakt, komunikuj się głównie przez maile albo SMS.

Wniosek o zabezpieczenie

Jeśli mimo starań widzisz, że kontakt z drugim rodzicem działa destrukcyjnie na dziecko nie możesz pozostać obojętnym. Starałeś się, dałeś szansę, miałeś nadzieję, że były partner się opamięta, ale nic to nie dało? Sądownie masz możliwość uregulowania wielu kwestii, co znacznie może pomóc.

  • ogranicz kontakty dziecka z narcyzem – z postanowieniem sądu już nie tak łatwo będzie łamać ustalenia,
  • spotkania z dzieckiem mogą odbywać się pod nadzorem, np. w obecności kuratora – osoba trzecia będzie na pewno działała jak hamulec przynajmniej dla niektórych zachowań narcyza,
  • wnieś o skierowanie drugiego rodzica na terapię – tak, masz taką możliwość, czy terapia coś da? ciężko powiedzieć, ale jak nie spróbujesz to się nie przekonasz,
  • a w ostateczności – możesz wnosić o pozbawienia rodzica prawa do podejmowania decyzji w sprawach dziecka, a nawet zakaz jakichkolwiek kontaktów.

Ustal stabilną rutynę

Dzieci potrzebują poczucia stabilności i to nie tylko w trakcie sprawy rozwodowej. Regularny plan dnia, ustalone godziny poszczególnych czynności pomogą im poczuć, że mimo zmian są obszary, w których nic się nie zmienia. Jeśli waszym rytuałem przed snem było czytanie książeczki przed snem, co by się nie działo, nie rezygnuj z tego.

Zadbaj o siebie

Znasz powiedzenie „szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko”? W tej sytuacji „spokojny rodzic to spokojne dziecko”. Zadbaj o siebie. Dobry psycholog lub terapeuta rodzinny pomoże Ci nie tylko uporządkować własne emocje, ale też nauczy jak rozmawiać z dzieckiem o trudnych sprawach.

Ważne będzie również wsparcie prawne – dokumentowanie zachowań narcyza może okazać się kluczowe w sądzie, a prawnik dokładnie pokieruje Cię co powinieneś robić, zwłaszcza jeśli w grę wchodzić będą kwestie związane z opieką i ustalaniem kontaktów z dziećmi.

Zadbaj o dziecko

Dzieci często nie rozumieją manipulacji, jakich dopuszcza się rodzic, ale mogą czuć się zdezorientowane, przestraszone, ale co najgorsze mogą powielać toksyczne zachowania narcyza. Terapia może pomóc dziecku przepracować trudne emocje, wzmocnić poczucie bezpieczeństwa, a także – w niektórych przypadkach – uzbroić dziecko w mechanizmy pozwalające uchronić je przed manipulacją.

Szukaj psychologa dziecięcego, który ma doświadczenie w pracy z rodzinami w kryzysie. Psycholog może być cennym świadkiem w sądzie, potwierdzającym negatywny wpływ narcystycznego rodzica.

Ochrona dziecka w sprawie rozwodowej przeciwko narcyzowi wymaga strategii, cierpliwości i konsekwencji w działaniu. Nie ukrywam, że potrzeba również bardzo dużo siły i determinacji. Kluczowe jest dokumentowanie zachowań rodzica, zapewnienie dziecku psychologicznego wsparcia i unikania konfliktów na oczach dziecka. Jeśli sytuacja jest poważna – nie wahaj się – sięgaj do rozwiązań prawnych. Pamiętaj, że dobro dzieci jest najważniejsze.

Rozwód z narcyzem – misja (nie)możliwa

Rozwód sam w sobie, niezależnie od okoliczności, jest trudnym doświadczeniem, ale jeśli twoim przeciwnikiem jest narcyz…no cóż, witaj w wersji hard. Jeśli już wiesz, że to właśnie z takim osobnikiem przyszło Ci się zmierzyć, zapnij pasy – czeka Cię emocjonalna jazda bez trzymanki. Ale spokojnie, dasz radę!

Narcyz nie odpuszcza – przygotuj się na teatr jednego aktora

Czy naprawdę myślałeś, że po prostu podpiszecie papiery rozwodowe i każdy rozejdzie się w swoją stronę? O, co to to nie. Narcyz musi zrobić z tego przedstawienie, w którym odegra rolę wręcz oscarową. Może wcielić się w rolę ofiary, żeby wzbudzić współczucie („Zostawiła mnie bez powodu! Po tylu latach, a ja ją tak bardzo kochałem”), albo wręcz przeciwnie – wielkiego pogromcy, który Cię zniszczy („Pożałujesz tego, jeszcze zobaczysz i mnie popamiętasz”).

Czego możesz się spodziewać?

  • manipulacji – spróbuje przekręcać fakty, wmawiać Ci, że to wszystko Twoja wina, a najlepiej będzie jeśli przyjdziesz błagać o wybaczenie, a on przecież wspaniałomyślnie przyjmie błądzącą owieczkę z powrotem,
  • gaslightingu – „Przecież ja nigdy tak nie powiedziałem, absolutnie tak nie było. Wymyślasz”,
  • publicznego dramatu – przygotuj się na plotki rozsiewane wśród znajomych, nagłe „ujawnianie prawdy” o tym, że to tak naprawdę Ty jesteś tym złym, a idąc dalej przeniesienie tego dramatu na social media.

Jak rozegrać rozwód z narcyzem?

Narcyz gra w emocjonalne szachy, ale Ty możesz stać się mistrzem tej rozgrywki. Oto kilka zasad:

  1. Nie daj się wciągnąć w gierki – narcyz karmi się dramatem, jeśli reagujesz na jego prowokacje – karmisz potwora. Kluczowa zasada? ZERO EMOCJI. On krzyczy, oskarża, płacze? Ty odpowiadasz jak urzędnik podatkowy: „Rozumiem, wrócimy do tematu”,
  2. Dokumentuj wszystko – mówiąc wszystko, mam na myśli WSZYSTKO. Zapisuj maile, SMS-y, rozmowy. Nigdy nie wiesz, kiedy jego wersja zmieni się o 180 stopni i okaże się nagle, że to Ty próbujesz go zniszczyć i we wszystko wrabiasz.
  3. Zadbaj o wsparcie – prawnika i terapeuty – narcyz zrobi wszystko, żeby Cię wykończyć psychicznie, dlatego potrzebujesz naprawdę solidnej tarczy: dobrego prawnika (najlepiej takiego, który wie, jak działa narcyz) i terapeuty – który pomoże Ci nie zwariować.

Co po rozwodzie? Narcyz nie zniknie – ale Ty możesz go zablokować

Myślałaś(eś), że wyrok załatwi sprawę? Nic bardziej mylnego. Jeśli masz dzieci, musisz przygotować się na to, że narcyz będzie próbował wykorzystywać je do dalszej manipulacji. Najlepiej ustalić zasady komunikacji na piśmie, ograniczyć się wyłącznie do kwestii związanych z dziećmi, ograniczyć rozmowy do minimum i znowu – dokumentować każdą dokumentację.

Jeśli nie macie dzieci – znikaj. Blokada w mediach społecznościowych, zmiana numeru, zero kontaktu. Nie daj mu furtki do powrotu.

Tak, rozwód z narcyzem to droga przez mękę, ale na końcu jest nagroda – wolność i spokój. Już nikt nie będzie Cię gasił, manipulował, wmawiał Ci, że jesteś „zbyt wrażliwa/y” albo że „bez niego sobie nie poradzisz”. Z czasem zauważysz, że Twoje życie jest lżejsze, łatwiej Ci się oddycha, masz przestrzeń na to by być po prostu w końcu SOBĄ! A narcyz? No cóż…on znajdzie sobie kolejną „ofiarę”, bo bez dramatu jego życie nie ma sensu. Ale tym razem – to nie będziesz Ty i to nie będzie już Twój problem.

Alimenty przy opiece naprzemiennej – kto komu ile?

Opieka naprzemienna brzmi jak idealne rozwiązanie – tydzień u mamy, tydzień u taty, dziecko spędza z każdym rodzicem tyle samo czasu, ale rodzice też mają czas dla siebie. Ale zaraz, zaraz…co z alimentami?! Czy przy równym podziale obowiązków ktoś jeszcze musi komuś coś płacić?

Alimenty? A po co?

Teoretycznie, jeśli dziecko spędza tyle samo czasu u każdego z rodziców, to każdy powinien płacić za swoje i temat zamknięty. W praktyce jednak może być inaczej. Jeśli jeden z rodziców jest zarabiającym krocie prezesem wielkiej korporacji, a drugi stażystą na dorobku, to ten pierwszy może dostać „zaszczytny” obowiązek dopłacania drugiemu. Bo przecież u każdego z rodziców dziecko powinno mieć ten sam standard – nie może jeść u mamy kawioru w najdroższych restauracjach (programy z gotującymi dziećmi nauczyły mnie, że tak są dzieci, które lubią kawior), a u taty zupek chińskich kupionych na promce.

Jak to ustalić? Jak to policzyć?

Jeśli sprawa trafi do sądu to brane pod uwagę będzie kilka rzeczy:

a. kto zarabia więcej? – jeśli jedno z rodziców ma pensję na poziomie PKB małego państwa, a drugie balansuje na krawędzi wypłacalności, to zgadnijcie, kto będzie musiał dopłacić

b. kto ile wydaje? – jeśli jedno z rodziców pokrywa wszystkie zajęcia dodatkowe, ubrania i leczenie, a drugie funduje głównie „rozrywkę”, to może okazać się, że trzeba wyrównać koszty

c. czy dziecko naprawdę jest pół na pół? – jeśli oficjalnie miało być tydzień na tydzień, a okazuje się, że jeden rodzic stale „oddaje” swoje dni, to alimenty mogą być zasadne

A może dogadać się bez sądu?

Swoim klientom zawsze powtarzam, że jak tylko można należy unikać sądów, zawsze kiedy jest to możliwe. Skoro rodzice funkcjonują w opiece naprzemiennej, to oznacza (a przynajmniej powinno), że są w stanie względnego pokoju (co najmniej zawieszenia broni) i ustalenie podziału wydatków nie powinno stwarzać problemów.

Można np. podzielić koszty szkolne, ubrania kupować na zmianę, a na wakacje składać się po połowie. Możliwości jest masa, a im dokładniej sobie wszystko ustalicie tym mniejsze ryzyko sporów na tle finansowym.

Opieka naprzemienna nie zawsze oznacza brak alimentów, bo życie nie jest zero jedynkowe. Jeśli jedno z rodziców żyje w luksusie, a drugie ledwo wiąże koniec z końcem – sąd może wprowadzić drobną korektę. Najlepiej dogadać się w miarę możliwości, żeby oszczędzić sobie nerwów i zbędnych kosztów. Bo wiadomo – im mniej zostawimy w sądzie, tym więcej zostanie dla dziecka. A to właśnie dziecko powinno być w tym wszystkim najważniejsze.

Gniazdowanie – jedno gniazdo i brak walizek

Rozwody, separacje czy po prostu zmiana życiowego układu – życie potrafi zaskakiwać, a zmiana miejsca zamieszkania dziecka w takiej sytuacji co kilka dni potrafi przypominać niekończący się maraton pakowania walizek. Dlatego coraz więcej rodzin decyduje się na tzw. „gniazdowanie”, które pozwala dziecku cieszyć się jednym stałym „gniazdem”.

Czym właściwie jest gniazdowanie?

Gniazdowanie to model opieki, w którym dziecko pozostaje stale w jednym, ustalonym miejscu – jest to najczęściej rodzinny dom lub mieszkanie. To właśnie tam odbywa się codzienne życie dziecka, gdzie ma swój pokój, zabawki, ulubione zakątki. Pomimo rozstania rodziców dla dziecka w zasadzie nic się nie zmienia, pozostaje tam, gdzie było. To rodzice, którzy mieszkają osobno, „odwiedzają” to „gniazdo” zgodnie z ustalonym harmonogramem, dzieląc się obowiązkami związanymi z opieką nad dzieckiem.

Dlaczego warto wybrać gniazdowanie?

  1. stabilność i poczucie bezpieczeństwa – dla dziecka zmiana otoczenia co tydzień czy nawet co kilka dni może być stresująca, jedno stałe miejsce daje poczucie stabilności i komfortu, należy bowiem pamiętać, że już samo rozstanie się rodziców jest dla dziecka z reguły bardzo stresujące – rodzice nie są już razem, ale dom pozostaje ten sam,
  2. łatwiejsza adaptacja do zmian – dziecko może stopniowo przyzwyczajać się do nowej sytuacji rodzinnej bez nagłego wprowadzania dużych zmian,
  3. mniejsze zakłócenia w edukacji i relacjach społecznych – dziecko nie musi zmieniać szkoły, znajomych czy sąsiedztwa, co pozwala mu zachować ciągłość w edukacji i kontaktach społecznych,
  4. mniej walizek – gniazdowanie eliminuje konieczność przygotowywania dziecka na kontakty z drugim rodzicem, pakowania ubrań, książek czy zeszytów lub eliminuje konieczność podwójnych zakupów tak, aby w miejscu zamieszkania każdego z rodziców dziecko miało te same sprzęty, jedno miejsce zamieszkanie – jeden zestaw ubrań, te same ulubione zabawki, sprzęty i kącik do nauki,
  5. rodzice, ale z dystansem – dla wielu rodziców kluczowe jest zachowanie prywatności, gniazdowanie pozwala na utrzymanie stałej przestrzeni dla dziecka, a jednocześnie daje możliwość utrzymania osobnych miejsc zamieszkania rodziców,
  6. mniejsze poczucie porzucenia – dziecko nie czuje, że „opuszcza” jednego z rodziców za każdym razem, gdy zmienia dom.

Wyzwania gniazdowania – czyli co, jeśli każdy rodzic woli coś innego?

Jak każde rozwiązanie, gniazdowanie ma swoje minusy – głównie dla rodziców. Warto znać potencjalne pułapki, aby móc im zapobiec:

  1. wydatki – gniazdowanie łączy się z koniecznością utrzymania tak naprawdę trzech miejsc zamieszkania – dwa dla rodziców i jedno wspólne dla dziecka, co może być bardzo drogie
  2. logistyka wizyt – choć rezygnujemy z ciągłego pakowania walizek, to jednak ustalenie harmonogramy spotkań wymaga dobrej komunikacji oraz odpowiedniego planowania, warto ustalić zasady, które będą z jednej strony elastyczne, ale równocześnie zapewnią dziecku stabilność,
  3. brak stabilności dla rodziców – taki system może prowadzić do dezorganizacji życia prywatnego i zawodowego rodziców,
  4. problemy emocjonalne – byli partnerzy dalej dzielą wspólną przestrzeń, co może utrudniać zamknięcie rozdziału po rozstaniu i prowadzić do napięć,
  5. wyzwania związane z utrzymaniem wspólnej przestrzeni – ustalenie zasad dotyczących kwestii technicznych takich jak sprzątanie, utrzymanie czy użytkowanie domu może prowadzić do konfliktów między rodzicami,
  6. nie zawsze długoterminowo – gniazdowanie może działać na krótki czas po rozstaniu, ale na dłuższą metę może okazać się niepraktyczne,

Gniazdowanie przy opiece naprzemiennej to innowacyjne rozwiązanie, które pozwala dziecku cieszyć się jednym stałym, bezpiecznym miejscem, a jednocześnie umożliwia rodzicom utrzymanie osobistych przestrzeni życiowych. Choć może wymagać od wszystkich stron nieco więcej komunikacji i elastyczności, jeśli masz taką możliwość – warto spróbować, aby zminimalizować chaos, który pojawia się w życiu dziecka w związku z rozstaniem rodziców.

Dwa domy, jedno dziecko – jak nie zwariować przy opiece naprzemiennej

Rozstanie rodziców to trudne doświadczenie, które wymaga podjęcia szeregu decyzji dotyczących opieki nad dzieckiem. W końcu to rodzice się rozstają, a nie dzieci. Coraz częściej w takich sytuacjach stosuje się opiekę naprzemienną, która pozwala obojgu rodzicom na aktywne uczestniczenie w wychowaniu dziecka. W tym artykule postaram się wyjaśnić czym jest opieka naprzemienna, a także jakie są jej zalety, ale również związane z nią wyzwania.

Czym jest opieka naprzemienna?

Opieka naprzemienna oznacza, że dziecko spędza taką samą lub porównywalną ilość czasu z każdym z rodziców po ich rozstaniu. Może to być przykładowo system tygodniowy, w którym dziecko spędza tydzień u jednego, tydzień u drugiego rodzica. Możliwa jest niezliczona ilość kombinacji, kluczowe jest jednak dostosowanie systemu do potrzeb i wieku dziecka, zapewnienie mu stabilności i harmonii mimo zmiany miejsca zamieszkania.

Zalety opieki naprzemiennej

  1. sprawiedliwy podział obowiązków – oboje rodzice mają szansę w równym stopniu uczestniczyć w wychowaniu dziecka, nie dochodzi zatem do sytuacji, w której jeden z rodziców staje się rodzicem „rozrywkowym”, spędzający z dzieckiem weekend, który zapełnia mu atrakcjami, nie stawiając żadnych wymagań, stawiając drugiego rodzica w roli wymagającego strażnika,
  2. zachowanie silnej więzi z obojgiem rodziców – dziecko nie traci kontaktu ani z mamą, ani z tatą, spędza bowiem z nimi (chociaż oddzielnie) taką samą ilość czasu, co wspiera jego rozwój emocjonalny,
  3. brak „życia na walizkach” – u każdego z rodziców dziecko ma (a przynajmniej powinno mieć) swoje własne miejsce, ubrania, zabawki, nie ma zatem potrzeby przygotowywania dziecka na kontakty, pakowania walizek, w takim systemie dziecko w każdym momencie, w zasadzie tak jak stoi może płynnie przechodzić z jednego miejsca zamieszkania, do drugiego,
  4. mniejsze ryzyko konfliktów – rodzice dzielą obowiązku w równy stopniu, co pozwala na uniknięcie napięć związanych np. z alimentacją czy podejmowaniem decyzji dotyczących dziecka,
  5. lepszy rozwój emocjonalny dziecka – badania wskazują, że przy dobrze funkcjonującym systemie opieki naprzemiennej, w której nie dochodzi do spięć i konfliktów między rodzicami niewątpliwie będzie miało pozytywny wpływ na rozwój emocjonalny dziecka

Wyzwania i trudności

Choć opieka naprzemienna ma wiele zalet, wiąże się ona z pewnymi wyzwaniami:

  1. komunikacja między rodzicami – w zasadzie od tego powinnam chyba zacząć – skuteczna współpraca rodziców jest kluczowa, a w mojej opinii wręcz niezbędne, aby w ogóle można było myśleć o opiece naprzemiennej, konflikt między rodzicami nie tylko mogą utrudnić, ale wręcz uniemożliwić adaptację dziecka do nowej sytuacji,
  2. organizacja logistyczna – opieka naprzemienna najlepiej sprawdza się w sytuacjach, kiedy rodzice mieszkają od siebie w niewielkiej odległości, dzięki temu dziecko nie zmienia swojego codziennego środowiska (np. kolegów z podwórka), konieczność bowiem częstych zmian miejsca pobytu dziecka może być dla niego trudna i wymaga bardzo dobrej organizacji,
  3. stabilność emocjonalna dziecka – nie każde dziecko dobrze odnajduje się w systemie naprzemiennym, ważne jest dostosowanie modelu opieki do jego potrzeb, wieku i charakteru, ale nic na siłę, musimy bowiem pamiętać, że nie zawsze to co nam wydaje się najlepsze, jest również najlepsze dla dziecka

Jak skutecznie wdrożyć opiekę naprzemienną?

  1. ustalić jasny plan – określenie harmonogramu opieki i zasad działania pomoże uniknąć nieporozumień,
  2. zadbać o dobrą komunikację – regularne rozmowy rodziców o potrzebach i rozwoju dziecka są kluczowe dla jego dobra,
  3. wspólny front – rodzice powinni w kluczowych kwestiach przedstawiać wspólne stanowisko, należy unikać sytuacji „ale tata pozwolił, ale mama pozwoliła”
  4. utrzymać stabilność – dziecko powinno mieć stałe rytuały i podobne zasady w obu domach, aby czuło się bezpiecznie i komfortowo,
  5. uwzględnić zdanie dziecka – w zależności od wieku i dojrzałości dziecka warto zapytać dziecko, jak zapatruje się na taki system opieki,
  6. elastyczność – niejednokrotnie trzeba dostosować plan do zmieniających się okoliczności i potrzeb dziecka

Jakie dokumenty są potrzebne do sprawy o alimenty?

W jednym z poprzednich wpisów wskazywałam, jakie dokumenty należy przygotować, aby zainicjować sprawę o rozwód [klik]. Po tym wpisie dostałam wiele wiadomości z prośbą o przygotowanie podobnego wpisu, ale w sprawie alimentacyjnej.

W dzisiejszym wpisie skupimy się na alimentach na rzecz dzieci, małżonków zostawimy na raz następny. 

Obowiązek alimentacyjny

Każdy wie, że to na rodzicach ciąży obowiązek utrzymania dzieci, które sprowadzili na ten świat. Nie ma znaczenia, czy dziecko pochodzi z małżeństwa, czy ze związku pozamałżeńskiego. Co do zasady, rodzice powinni partycypować w kosztach utrzymania małoletniego w częściach równych, do czasu, aż nie będzie ono w stanie utrzymać się samodzielnie – chyba, że posiada on dochody wystarczające na jego utrzymanie i wychowanie.

Niezbędne dokumenty  

Niezależnie od tego, czy wnosisz o ustalenie, obniżenie, czy podwyższenie alimentów, aby sprawie w ogóle został nadany bieg potrzebne będą następujące dokumenty:

  • odpis skrócony aktu urodzenia dziecka – w przypadku dziecka pochodzącego ze związku małżeńskiego
  • odpis zupełny aktu urodzenia dziecka – w przypadku dziecka pochodzącego ze związku pozamałżeńskiego.

W przypadku, gdy nie jest to sprawa o ustalenie obowiązku alimentacyjnego, a o podwyższenie lub obniżenie wcześniej zasądzonej kwoty – orzeczenie sądowe, na mocy którego alimenty są wypłacane (np. wyrok rozwodowy, ugoda sądowa).

Rodzice mogą również uregulować kwestie utrzymania dziecka w ugodzie pozasądowej, w takim przypadku koniecznie należy przedłożyć również taki dokument.

 Pozostałe dokumenty

W sprawie alimentacyjnej niezwykle istotne jest udokumentowanie kosztów ponoszonych w związku z utrzymaniem dziecka. Chodzi tutaj o paragony, faktury lub potwierdzenia płatności potwierdzające wydatki na dziecko. Nie należy jednak popadać w paranoję i zachowywać każdego jednego paragonu za parówki, jabłka, czy lody. Jeśli chodzi o koszty jedzenia, ubrań, czy standardowych leków na przeziębienie sąd kieruje się tutaj wiedzą powszechną, w granicach rozsądku.

Ważne, aby mieć potwierdzenie największych wydatków, tj. opłaty za placówki oświatowe – wymagana jest zgoda obojga rodziców na zapisanie dziecka do szkoły lub przedszkola, dlatego należy przyjąć, że oboje zdawali sobie sprawę ze związanych z tym kosztów, opłaty za zajęcia dodatkowe, czy ponadstandardowe koszty opieki medycznej.

Do niezbędnych kosztów utrzymania dziecka wlicza się także część opłaty za media, różna jest jednak praktyka odnośnie czynszu – część sądów przyjmuje, że rodzic nawet gdyby nie miał dziecka musiałaby wynajmować mieszkanie. W mojej opinii nie jest to słuszna praktyka – gdyby nie dziecko taka osoba mogłaby wynajmować mniejszy i tańszy lokal.

Kolejną istotną kwestią są dokumenty potwierdzające wysokość uzyskiwanych dochodów – sądy domagają się zaświadczenia od obojga rodziców, niezależnie od tego kto występuje z powództwem.

W przypadku, kiedy alimentów domaga się pełnoletnie dziecko, należy przedstawić dokumenty, które potwierdzają, iż nie jest ono w stanie utrzymać się samodzielnie, np. zaświadczenie o dalszym podejmowaniu nauki. W toku sprawy sąd będzie dokładnie badał wszystkie okoliczności, ale to w gestii osoby składającej pozew lub broniącej się przed takim powództwem jest dostarczenie sądowi jak najwięcej materiału dowodowego. Warto zatem dobrze się do takiej sprawy przygotować, w czym niewątpliwie może wam pomóc profesjonalny pełnomocnik.

Rozwód z winą czy bez?

Co do zasady orzekając rozwód sąd orzeka także, czy i który z małżonków ponosi winę rozkładu pożycia małżeńskiego. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy małżonkowie zgodnie wnoszą o zaniechanie orzekania o winie. I tu pojawia się pytanie, które należy sobie zadać przed złożeniem pozwu rozwodowego –  z winą czy bez?

Zalety rozwodu bez orzekania o winie…

Bez wątpienia największą zaletą będzie szybkość i sprawność postępowania. Jeżeli oboje małżonkowie zgodnie wnoszą o rozwiązanie małżeństwa bez orzekania o winie to znacznie ułatwia cały proces. Sąd nie musi wtedy prowadzić długotrwałego postępowania dowodowego, przesłuchiwać świadków, a małżonkowie mogą się rozstać w zgodzie (na tyle, na ile jest to możliwe) i bez konieczności „prania rodzinnych brudów” przed Sądem. Jeśli małżonkowie nie mają małoletnich dzieci, to sprawa rozwodowa może się zakończyć już po 15 minutach na pierwszej rozprawie!

Należy jednak pamiętać, że zgłoszenie przez małżonków zgodnego żądania zaniechania orzekania o winie nie zwalnia Sądu z obowiązku ustalenia, czy zachodzą przesłanki do orzeczenia rozwodu, tj. czy nastąpił trwały i zupełny rozkład pożycia małżeńskiego. Jednakże Sąd jest związany żądaniem małżonków – jeśli oboje wnoszą o zaniechanie orzekania o winie, to Sąd nie może w wyroku rozwodowym orzec o winie któregoś z małżonków.

Ponadto, rozwód bez orzekania o winie umożliwia małżonkowi rozwiedzionemu dochodzenie alimentów od byłego małżonka, ale tylko w przypadku, gdy znajduje się on w niedostatku, tj. szczególnie trudnej sytuacji materialnej. Obowiązek alimentacyjny wygasa w razie zawarcia nowego związku małżeńskiego przez byłego małżonka pobierającego alimenty lub z upływem 5 lat od daty orzeczenia rozwodu.

A może jednak wina?

Sprawa rozwodowa z orzeczeniem o winie będzie trwała znacznie dłużej niż rozwód „na zgodny wniosek stron”, ale także w tym przypadku można znaleźć zalety.

Największą korzyścią takiego rozwodu będzie możliwość dochodzenia alimentów nie tylko w razie znajdowania się w niedostatku, ale także w sytuacji istotnego pogorszenia sytuacji majątkowej. Oczywiście taką możliwość będzie miał wyłącznie małżonek, który nie ponosi winy w rozkładzie pożycia małżeńskiego (tzw. małżonek niewinny). Małżonek, któremu zostanie przypisana wina, nie będzie mógł żądać alimentów od drugiego małżonka, nawet jeśli popadnie w niedostatek.

Obowiązek alimentacyjny w takiej sytuacji jest nieograniczony w czasie, co oznacza, że trwa dopóki nie zostanie uchylony przez Sąd. Przy czym nie jest wcale łatwo go uchylić lub zmienić, gdyż trzeba wykazać przed Sądem w odrębnym procesie istotną zmianę okoliczności po wydaniu wyroku rozwodowego. Jednakże, podobnie jak w przypadku rozwodu bez orzekania o winie, wygaśnie on, gdy małżonek pobierający alimenty zawrze nowy związek małżeński.

Do zawinionych przyczyn rozkładu pożycia zalicza się m.in. pijaństwo, zdradę małżeńską, opuszczenie współmałżonka, poniżanie jego godności, zaniedbywanie rodziny, itp., co oczywiście należy odpowiednio udowodnić w toku postępowania dowodowego.

Co będzie lepszym rozwiązaniem?

Nie ma na to pytanie jednej uniwersalnej odpowiedzi. Dla małżonka, któremu zależy na szybkim zakończeniu sprawy, bez wyciągania „brudów” lepszą opcją może być rozwód bez orzekania o winie. Natomiast z drugiej strony orzeczenie winy umożliwia zasądzenie alimentów na rzecz małżonka niewinnego bez ograniczeń w czasie, jeśli wystąpi istotne pogorszenie się jego sytuacji majątkowej, co może znacząco wspomóc go finansowo. Oba rozwiązania mają wady i zalety – powyżej zostały wymienione tylko niektóre z nich. Wybór powinien każdorazowo należeć do małżonka chcącego się rozwieść i zależeć od jego indywidualnej sytuacji i preferencji.

„Nie dam ci rozwodu!” – powód do obaw czy pusty frazes?

Jak już wiemy, każdy z małżonków może żądać rozwodu, jeśli nastąpił między nimi trwały i zupełny rozkład pożycia. Rozwód nie jest przy tym dopuszczalny, jeżeli wskutek niego miałoby ucierpieć dobro wspólnych małoletnich dzieci małżonków albo jeżeli z innych względów orzeczenie rozwodu byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Kwestia pozytywnych i negatywnych przesłanek orzeczenia rozwodu została już omówiona w poprzednim wpisie [klik]. Co jednak w przypadku, gdy z żądaniem rozwodu wystąpi tylko jeden małżonek, a drugi nie wyrazi zgody?

Brak zgody = brak rozwodu?

Nikogo do pozostawania w związku małżeńskim – jeśli tego nie chce – zmusić nie można (a przynajmniej nie powinno się). Zatem brak zgody małżonka nie oznacza oddalenia powództwa „z automatu”, ale może znacznie skomplikować sprawę. Małżonek, który nie zgadza się na rozwód może wnieść o oddalenie powództwa z uwagi na brak przesłanek pozytywnych lub zaistnienie przesłanek negatywnych. Musi to jednak odpowiednio uargumentować i poprzeć dowodami.

Zwrócić należy uwagę, że w takim przypadku małżonek występujący z pozwem nie może żądać orzeczenia rozwodu bez orzekania o winie, bowiem Sąd może odstąpić od orzekania w tym zakresie jedynie w sytuacji, gdy oboje małżonkowie o to zgodnie wnoszą. W związku z tym konieczne będzie przeprowadzenie szczegółowego postępowania dowodowego, co dodatkowo przedłuży proces. Nie zmienia to jednak faktu, że w sytuacji, gdy Sąd stwierdzi, że zostały spełnione przesłanki pozytywne do orzeczenia rozwodu i nie zaistniały przesłanki negatywne – zgoda drugiego małżonka do orzeczenia rozwodu nie będzie konieczna.

Kiedy zgoda drugiego małżonka jest potrzebna?

Zgoda drugiego małżonka (tzw. niewinnego) jest potrzebna tylko jeśli rozwodu żąda małżonek wyłącznie winny rozkładu pożycia małżeńskiego. W takim przypadku zgoda musi być przez małżonka niewinnego oświadczona Sądowi ustnie do protokołu lub pisemnie i musi istnieć w chwili wydawania wyroku. Przy czym trzeba mieć też na uwadze, że zgoda wyrażona wcześniej, a następnie cofnięta, jest traktowana tak, jakby nie została wyrażona.

Jednak gdyby brak tej zgody w okolicznościach konkretnej sprawy był sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, to nawet mimo braku tej zgody rozwód może zostać orzeczony. W praktyce oznacza to, że małżonek dopuszczając się przykładowo zdrady nie może żądać rozwodu bez zgody drugiego małżonka, gdy drugi małżonek jest niewinny. Jednakże, jeśli małżonek niewinny odmawia zgody na rozwód wyłącznie w zamiarze szykany albo dla zemsty lub z nienawiści do małżonka winnego to stanowi to podstawę do ustalenia, że brak zgody jest sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, a co za tym idzie – mimo braku tej zgody rozwód może zostać orzeczony.

Ocena tej odmowy musi być przeprowadzona przede wszystkim nie pod kątem subiektywnego odczucia małżonka niewinnego, lecz pod kątem wyjaśnienia, czy zachodzą obiektywne przesłanki uzasadniające tę odmowę w świetle zasad współżycia społecznego.

Odpowiedź na pytanie z tytułu będzie zatem typowo po prawniczemu – to zależy :)

Jakie dokumenty są potrzebne do sprawy rozwodowej?

Decyzja o tym, że związek małżeński należy zakończyć już podjęta. Kolejnym krokiem jest napisanie i złożenie pozwu. Jak się zapewne domyślacie, poza sformułowaniem treści pisma wszczynającego postępowanie, konieczne będzie skompletowanie niezbędnych dokumentów. Od razu uprzedzam – postaram się skupić na dokumentach w takim najprostszym tego słowa znaczeniu, a nie na dowodach, które pozwalają nam wykazać pewne okoliczności, jak np. zdradę. O tym napiszę przy okazji odrębnego wpisu.

Obowiązkowo!

O tym jakie dokumenty będą potrzebne decydują w dużej mierze okoliczności sprawy, a także formułowane przez nas roszczenia. Jest jednak taki zestaw dokumentów, bez których w ogóle nie będziemy mogli ruszyć – chodzi o akty stanu cywilnego.

  • odpis aktu małżeństwa

Skoro zamierzamy rozwiązać związek małżeński w pierwszej kolejności musimy wykazać, że taki związek został rzeczywiście zawarty i zarejestrowany w Urzędzie Stanu Cywilnego, a dokumentem, który to potwierdza jest właśnie odpis aktu małżeństwa.

  • odpis aktu urodzenia

Jeśli małżonkowie posiadają wspólne małoletnie dzieci, bez względu na to, czy doszli do porozumienia w kwestiach ich wychowania, opieki i utrzymania, koniecznym jest przedstawienie ich aktów urodzenia. Jest to jedyny dokument, który potwierdza, iż rodzicami dziecka są rozstający się małżonkowie.

  • skrócony czy zupełny?

Zarówno w przypadku aktu małżeństwa, jak i aktu urodzenia wystarczająca jest ich skrócona wersja. Odpis skrócony aktu można obecnie uzyskać w zasadzie w dowolnym Urzędzie Stanu Cywilnego – większość danych została już wprowadzona do systemu teleinformatycznego, co pozwala  na dostęp do nich w zasadzie z każdego miejsca w kraju i na świecie. Jest to znaczne ułatwienie, kiedyś uzyskanie odpisu możliwe było wyłącznie w urzędzie, który dokonywał rejestracji.

Wniosek o doręczenie odpisów można złożyć za pośrednictwem Internetu, w Urzędzie lub listownie. Podaje się, że czas oczekiwania na odpis wynosi ok 7 dni, koszt jego sporządzenia wynosi 22 zł (skrócony) lub 33 zł (zupełny). Z doświadczenia mogę powiedzieć, iż najszybciej uzyskamy odpis przychodząc bezpośrednio do Urzędu (a przynajmniej tak było przed pandemią), wówczas jest bowiem szansa, że dostaniemy je od ręki.

Jakie jeszcze dokumenty mogą być potrzebne?

W zależności od okoliczności sprawy może pojawić się potrzeba przedstawienia jeszcze innych, dodatkowych dokumentów.

I tak, w przypadku, gdy w sprawie pojawia się roszczenie o alimenty, czy to na dzieci, czy na współmałżonka, konieczne będzie przedłożenie:

  • dokumenty potwierdzające ponoszone koszty utrzymania np. rachunki, paragony, faktury, 
  • dokumentów wskazujących na sytuację zarobkową stron np. zaświadczenia o zarobkach, deklaracji podatkowych, zaświadczenie z urzędu pracy, zaświadczenia z ZUS.

Jeśli w pozwie będziemy domagać się dokonania podziału majątku wspólnego, należy dołączyć dokumenty, które potwierdzają co wchodzi w jego skład. Może to być np. odpis księgi wieczystej, dowód rejestracyjny samochodu, dowód zakupu jakiejś ruchomości.

Czy jeśli nie załączę dokumentów sąd od razu zakończy sprawę?

Spokojnie, jeśli przypadkowo zapomnisz o dołączeniu któregoś z dokumentów, bez którego sprawa nie będzie mogła ruszyć sąd wezwie Cię do uzupełnienia braku i dokładnie wskaże, którego dokumentu i w ilu egzemplarzach brakuje.

W przypadku pozostałych dokumentów, ich brak nie spowoduje, że sprawa nie będzie się toczyć. Ale należy pamiętać – to w twoim interesie jest wykazanie pewnych okoliczności. Brak przedstawienia niektórych dokumentów może prowadzić przykładowo do tego, że sąd uzna, że twoje wydatki są niższe niż te rzeczywiście ponoszone, co może przedłożyć się na wysokość zasądzonych alimentów.