Reforma postępowania karnego cz. II, czyli masz prawo milczeć…

W poprzednim wpisie poświęconym reformie Kodeksu postępowania karnego [klik] pisałem o roli stron w postępowaniu karnym. Dzisiaj przybliżę nieco zmiany regulujące odpowiedzialność za składanie fałszywych zeznań.

Masz prawo milczeć…

Miłośnikom filmów zapewne nie jest obca formuła „masz prawo milczeć, bo wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie w sądzie”. A jak to jest u nas, czy mamy prawo milczeć? A co jeśli skłamiemy?

Przez wiele lat w polskim porządku prawnym panowała zasada, że podejrzany (oskarżony), nie ma obowiązku mówić prawdy i może część istotnych informacji zataić. Co więcej, kłamstwo nie powodowało negatywnych konsekwencji, bo nie było przepisu, który dawałby podstawę do karania. Przyjmowano wręcz, że przedstawianie swojej wersji (choćby nieprawdziwej) służyło realizacji prawa do obrony.

Na potwierdzenie powyższego niech służą tezy postanowienia Sądu Najwyższego z dnia 22 września 2008 r. IV KK 241/08, gdzie stwierdzono 1. Nie popełnia przestępstwa składania fałszywych zeznań (art. 233 § 1 k.k.), kto umyślnie składa nieprawdziwe zeznania dotyczące okoliczności mających znaczenie dla realizacji jego prawa do obrony (art. 6 k.p.k.). 2. Realizacja przysługującego oskarżonemu prawa do obrony, gwarantowanego przez Konstytucję RP, wiążące Polskę konwencje międzynarodowe, jak również liczne przepisy kodeksu postępowania karnego, w tym art. 6, art. 74 § 1 i art. 175 § 1 k.p.k., z którego korzysta w całym postępowaniu karnym, nie pozwala na uznanie za przestępstwo działania w granicach tego prawa. Granice te muszą obejmować przy tym całokształt wyjaśnień i zeznań składanych przez oskarżonego w toku prowadzonego w jego sprawie postępowania karnego, nie wyłączając także wstępnej fazy, w której był on jeszcze przesłuchiwany w charakterze świadka.”.

Jak jest teraz?

Po 15 kwietnia 2016 r. orzeczenie to częściowo straciło na aktualności. W art. 233 k.k. (regulującym odpowiedzialność świadków za składanie fałszywych zeznań) pojawił się bowiem paragraf 1a, który mówi: „Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”.

Co to zmiana oznacza w praktyce? Otóż najpierw należy się Wam, drodzy Czytelnicy, kilka słów wyjaśnień. Procedura karna inaczej klasyfikuje oświadczenia składana przez uczestników postępowania w zależności od tego od kogo one pochodzą. Podejrzani (i oskarżeni) składają wyjaśnienia, natomiast świadkowie składają zeznania. Te rozróżnienie jest niezwykle istotne albowiem o ile składanie fałszywych zeznań jest karalne zgodnie z brzmieniem art. 233 k.k. to składanie fałszywych wyjaśnień nigdy nie było sankcjonowane przez przepisy kodeksu (i w tym zakresie – póki co – nic się nie zmienia).

Zanim jednak konkretna osoba uzyska status podejrzanego, bardzo często przesłuchiwana jest początkowo w charakterze świadka. Dzieje się tak ponieważ organy ścigania zazwyczaj nie wiedzą od samego początku kto mógł dopuścić się przestępstwa i najpierw zbierają materiał dowodowy, który dopiero pozwoli ustalić potencjalnego sprawcę i przedstawić mu zarzuty. I tu pojawia się problem. Bowiem w myśl nowych przepisów sprawca, który składając zeznania powie nieprawdę chcąc uniknąć kary będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności w myśl art. 233 § 1a k.k. (bowiem jeszcze nie przyznano mu statusu podejrzanego). Do 15 kwietnia podanie nieprawdy traktowane było jako realizacja prawa do obrony, teraz z kolei stanowić będzie odrębne przestępstwo. Zatem już każdy „potencjalny podejrzany” zobowiązany będzie albo powiedzieć prawdę albo milczeć, i przez to „wystawić się” organom ścigania (do czego ponoć nie można go zmuszać).

Nie wszystko jest jasne.

Nie chcę wnikać głębiej w rozważania teoretyczne dotyczące zgodności takiego rozwiązania z konstytucją i prawem międzynarodowym, wydaje mi się jednak niezbędne zwrócenie uwagi na dwie kwestie, które dla mnie (najczęściej występującego w charakterze obrońcy) jawią się jako kontrowersyjne już „na pierwszy rzut oka”.

Po pierwsze, nie wiadomo co stanie się w sytuacji, gdy podejrzany zostanie przesłuchany w charakterze świadka pomimo tego, że organy ścigania dysponowały już wiedzą wystarczającą do postawienia zarzutów. Jest to częsta praktyka stosowana dla „upewnienia się” i zweryfikowania niektórych okoliczności. Dzisiaj przesłuchanie w charakterze świadka wbrew nakazowi odebrania od niego wyjaśnień w charakterze podejrzanego nie rodzi negatywnych konsekwencji, a jak będzie dzisiaj? Z jednej strony przepis mówi wyraźnie o konsekwencjach ale z drugiej czy zastosowanie takiego wybiegu nie jest nieuzasadnionym działaniem na niekorzyść „potencjalnych” podejrzanych?

Druga kwestia to kwestia podejrzanych, którzy przesłuchani jako świadkowie powiedzą prawdę (tzn. opiszą przebieg zdarzenia zgodnie z rzeczywistością), ale najpierw prokurator, a później sąd im nie uwierzą. Czy automatycznie będzie to oznaczało konieczność wszczęcia nowego postępowania karnego, tym razem o czyn z art. 233 § 1a k.k.? Nie trudno sobie wyobrazić taką sytuację. Nie raz uczestniczyłem w procesach, gdzie sąd ostatecznie nie dał wiary twierdzeniom oskarżonego, bo nie były spójne z innymi dowodami, które uznane zostały za wiarygodne.

Kilka przykładów.

Pierwszy z brzegu jaki przechodzi mi do głowy:

Oskarżony XYZ został postawiony pod zarzutem wystawiania fikcyjnych dokumentów w zakresie obrotu paliwami na kwotę 450.000,00 zł. Jednak oskarżony, oprócz „lewego obrotu”, prowadził też normalną działalność gospodarczą. Oskarżony konsekwentnie (i początkowo jako świadek a potem jako podejrzany/oskarżony) przyznaje się do wystawienia fikcyjnych faktur na 350.000,00 zł, a w pozostałym zakresie twierdzi, że obrót był legalny (lecz świadków nie ma, bo paliwo kupowały różne osoby, nie wszystkie brały faktury). Sąd nie daje jednak mu wiary (bo przyjmuje, że oskarżony dąży do zmniejszenia swojej odpowiedzialności). Czy w takiej sytuacji oskarżony ma się szykować na kolejny proces pomimo tego, że mówił prawdę?

Kolejny przykład:

Kilku oskarżonych wzajemnie oskarża się o sprowokowanie do udziału w bójce i każdy przedstawia inną wersję wydarzeń. Sąd daje wiarę jednemu z nich, chociaż równie dobrze każda z zaprezentowanych wersji jest możliwa (do zaakceptowania z logicznego punktu widzenia).

Pytań i wątpliwości będzie więcej i z niecierpliwością czekam na pierwsze orzeczenia Sądu Najwyższego. Dopóki jednak nie ma żadnych odpowiedzi, lepiej chyba milczeć, bo wszystko co powiesz…

UdostępnijShare on LinkedInShare on Facebook
(Visited 51 times, 1 visits today)

Autor artykułu - Adam Mura