W poprzednim artykule pisałam o tym, że prawo rodzinne potrafi z uporem wiedzieć lepiej, kto jest ojcem dziecka. Wspominałam o słynnym domniemaniu ojcostwa, które mówi, że jeśli dziecko urodzi się w czasie trwania małżeństwa lub do 300 dni po jego ustaniu, to ojcem jest mąż matki. Brzmi jak prosty przepis na porządek w aktach, ale życie nie zawsze mieści się w paragrafach.
Czasem jest tak, że małżonkowie od dawna żyją osobno, są w trakcie rozwodu albo w zupełnie nowych związkach. Dziecko pojawia się w nowej rzeczywistości, ale prawo wciąż żyje przeszłością. I właśnie wtedy na scenę wkracza procedura zaprzeczenia ojcostwa – czyli formalny sposób na to, by powiedzieć: „Drogi Sądzie, to nie ten pan.”
Kiedy prawo się myli
Dopóki nikt nie zaprzeczy ojcostwu, prawo traktuje męża matki jako ojca – niezależnie od tego, co mówi biologia. Dziecko nosi jego nazwisko, mężczyzna ma obowiązek alimentacyjny, a biologiczny ojciec nie ma żadnych praw. Urząd Stanu Cywilnego działa bowiem automatycznie: widzi małżeństwo lub 300 dni od jego końca – wpisuje męża.
Aby to zmienić, trzeba złożyć do sądu pozew o zaprzeczenie ojcostwa. To postępowanie, które ma na celu obalenie domniemania wynikającego z przepisów. Innymi słowy – chodzi o to, by sąd oficjalnie stwierdził, że mężczyzna wpisany w akcie urodzenia nie jest ojcem dziecka.
Kto może zaprzeczyć ojcostwu
Nie każdy może wnieść taki pozew. Prawo przewiduje konkretne osoby i bardzo sztywne terminy. Mąż matki ma na to sześć miesięcy od dnia, w którym dowiedział się o narodzinach dziecka. Matka może złożyć pozew w ciągu sześciu miesięcy od porodu. Dziecko zyskuje to prawo dopiero po osiągnięciu pełnoletności, jeśli wcześniej nikt nie zaprzeczył ojcostwu. W wyjątkowych sytuacjach może to zrobić również prokurator, jeśli uzna, że wymaga tego dobro dziecka lub ochrona porządku prawnego.
Po upływie tych terminów sytuacja staje się praktycznie nieodwracalna. Ojcostwo, choć faktycznie błędne, staje się prawnie pewne.
Jak wygląda procedura
Pozew o zaprzeczenie ojcostwa składa się do sądu rejonowego, do wydziału rodzinnego właściwego dla miejsca zamieszkania dziecka. W treści pozwu należy wskazać, dlaczego ojcostwo jest niemożliwe, i przedstawić dowody. Najczęściej podstawą są badania DNA, ale nie zawsze są one konieczne. Czasem wystarczy wykazać, że małżonkowie od dłuższego czasu nie mieszkali razem, nie utrzymywali kontaktów lub że w okresie, w którym mogło dojść do poczęcia, nie mieli ze sobą żadnych relacji.
Sąd w takich sprawach bada wszystkie okoliczności. Często zleca badania genetyczne, przesłuchuje strony i świadków, analizuje daty i fakty. To moment, w którym paragraf spotyka się z życiem – i trzeba cierpliwie udowodnić, że prawo tym razem naprawdę się pomyliło.
Co dzieje się po wyroku
Jeśli sąd uzna, że mężczyzna wpisany w akcie urodzenia nie jest ojcem dziecka, wydaje wyrok zaprzeczający ojcostwu. Dopiero ten wyrok stanowi podstawę do zmiany wpisu w akcie urodzenia. Od chwili jego uprawomocnienia mężczyzna przestaje być ojcem w sensie prawnym – nie ma już obowiązku alimentacyjnego, dziecko nie dziedziczy po nim, a biologiczny ojciec może uznać dziecko w urzędzie stanu cywilnego lub wystąpić o ustalenie ojcostwa sądownie.
Jeżeli jednak nikt nie złoży pozwu w terminie, sytuacja zostaje utrwalona na zawsze. Nawet jeśli badania DNA później pokażą coś innego, prawo nie pozwoli już nic zmienić. Wtedy mąż matki pozostaje ojcem w świetle prawa, z wszystkimi tego konsekwencjami.
Dlaczego to takie ważne
Zaprzeczenie ojcostwa nie jest tylko formalnością. To sposób, by uporządkować sytuację prawną i emocjonalną, przywrócić zgodność między biologią a dokumentami. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o nazwisko w akcie urodzenia, ale o realne prawa, obowiązki i przyszłość dziecka.
To także jedno z tych postępowań, które pokazują, że prawo potrafi się mylić, ale daje szansę, by je poprawić. Wymaga to odwagi, determinacji i – niestety – czasem cierpliwości wobec procedur, ale efekt jest wart wysiłku.
A jeśli nikt nic nie zrobi?
Wtedy domniemanie staje się „betonowe”. Jeśli miną terminy, ojcem dziecka pozostaje mąż matki, nawet jeśli testy DNA mówią inaczej. A to oznacza wszelkie związane z tym konsekwencje – dziecko dziedziczy po nim, „prawny” ojciec ma obowiązek alimentacyjny, a biologiczny nie może uznać dziecka. Biologiczny ojciec – nawet jeśli by chciał – nie ma żadnych praw związanych z własnym dzieckiem.
„300 dni” to był dopiero początek historii. Bo gdy prawo już wskaże ojca, czasem trzeba jeszcze przekonać sąd, że tym razem się pomyliło. Procedura zaprzeczenia ojcostwa to właśnie ten moment – kiedy paragrafy zderzają się z rzeczywistością i muszą ustąpić przed faktami.
Prawo rodzinne może być uparte, ale nie jest nieomylne. A czasem wystarczy po prostu stanąć przed sądem i powiedzieć: „To nie ten pan.”

